top of page

Zdejmij ten Kaftan, czyli aromat z wiedźmowego kociołka miłości.

Zaktualizowano: 4 lut 2023


Poranna mgła zaczynała odrywać się od ziemi, i unosić pozostawiając krople rosy na źdźbłach trawy. Wybiegłam z domu jak każdego sobotniego poranka, z zamiarem obiegnięcia jeziora. Ostatnio zajęło mi to 20 minut, co uważam za całkiem dobry czas, w końcu odzyskałam formę. Powietrze o tej porze jest wyjątkowo smaczne. Z każdym oddechem wciągam świeżość poranka, i czuję jakbym się odradzała. Fajne to, w takiej chwili znowu staję się dzieckiem, małą dziewczynką z tornistrem na plecach, biegnącą do szkoły na spotkanie NOWEGO. Wyłaniające się z za wzgórz Słońce, zabarwia nieliczne chmury na pomarańczowo, a ja całą sobą wchłaniam to piękno niczym królewskie śniadanie. Równy rytm, stabilny oddech, rytmiczne uderzenia serca, i moja niepohamowana kobiecość.


Wpadłam do domu przeładowana szczęśliwością, zrzuciłam ubranie i usiadłam na chwilę by nieco zwolnić rytm. Krople potu spływały po mnie powoli łaskocząc szyję i ramiona, zmierzając w kierunku piersi. To było nawet miłe, ale oddech wrócił już do normy zatem przyszedł czas by się odświeżyć.


Kolejna dawka radości spływała po mnie ciepłym gęstym prysznicowym deszczem. Jak ja to uwielbiam, to taki mój powrót królowej, władczyni światów, tej która wie, tej która czuje, tej która stwarza, tej która była, która jest i która będzie.

Weszłam do sypialni, zdarłam kołdrę ze śpiącego pod nią mężczyzny, by zobaczyć jak długi będzie to poranek.


Stavanger KaftanBlady 29.08.2019




17 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page