top of page

Wszechwiedza Wiedźmy – czyli rzecz o kamiennym kręgu nocą

Zaktualizowano: 4 lut 2023


Tego wieczora Wiedźma z jakiegoś wyłącznie sobie znanego powodu, postanowiła wybrać się do Kamiennego kręgu przy Solastranden. Zakomunikowała mi tę potrzebę i podreptała do pracowni po świece. Lubiłem tam jeździć, szczególnie, gdy przyczyną była nagła zachcianka Wiedźmy. Zawsze wtedy wydarzały się rzeczy nadzwyczajne, zatem czemu nie miałoby tak być i tym razem?


Pogoda była fatalna, ciemno, padał deszcz i od czasu do czasu silne podmuchy wiatru znad morza miotały samochodem. Jechaliśmy drogą między plażą a polami golfowymi i zbliżaliśmy się do ronda na którym należało skręcić w lewo. Właśnie zjechałem z rodna wjeżdżając w ciemną leśną drogę, gdy tuż przed samym samochodem wyskoczyła sarna. Na szczęście zdążyłem w porę skręcić i wyhamować by uniknąć zderzenia, gdyż sarna ani myślała zbiec z drogi. Po prostu stała w strugach deszczu patrząc na nas.


-Pewnie światła ją hipnotyzują.

-Nie, ona czegoś chce. Idę do niej a ty Magu poczekaj.


Teraz obie stały w strugach deszczu oświetlone samochodowymi reflektorami. Wiedźma w swojej długiej pelerynie przeciwdeszczowej wyglądała zaiste wiedźmowo. Przytuliła sarnę do siebie a ta tylko skłoniła głowę niemal do ziemi. Chwilę tak trwały, po czym sarna wyskoczyła w zarośla i zniknęła.


-W dobry czas tu przyjechaliśmy Magu. Ruszajmy dalej proszę.

-Coś się od niej dowiedziałaś?

-Owszem, ale nie czas teraz na opowieści. Wszystkiego dowiesz się na miejscu.


Ścieżka do kamiennego kręgu była kilkaset metrów dalej. Wysiedliśmy z auta, i oboje odziani w peleryny weszliśmy na ścieżkę prowadzącą do kręgu.

Wiedźma ruszyła pierwsza, cały czas coś szepcząc pod nosem. Gdy dotarliśmy do kręgu, stanęła na chwilę i przywołała mnie gestem dłoni.


-Podaj mi dwie moje świece i weź też dwie swoje. Zapalimy je razem dobrze?


Deszcz wespół z wiatrem smagały nasze policzki, jednak świece ustawione w kręgu płonęły jasnym światłem manifestując zgodę żywiołów.


Czułem narastającą energię kręgu, co u mnie objawiało się intensywnym dreszczem w łydkach. Wiedźma snuła się po okręgu, co chwilę przystając i w końcu podeszła do mnie.


-Około 1150 lat temu, w tym kręgu odbyło się zgromadzenie starszyzny ośmiu największych rodów. Przybyli tu by rozsądzić spór między dwoma rodami, których ziemie sąsiadowały z kręgiem. To było jeszcze zanim Eirik Skjalgson zjednoczył te rody.

-O co się spierali?

-Na wschód od tego miejsca była wtedy puszcza, a w niej dużo zwierza. Spór był właśnie o prawo do polowań. Dyskusja była bardzo nerwowa. Szczególnie członkowie zwaśnionych rodów w emocjach gotowi byli się pobić. Padło wiele obraźliwych słów, wtedy jeden z nich dobył miecza i z wściekłością ruszył by po swojemu wymierzyć sprawiedliwość. Niechybnie któryś z nich by wtedy zginął, ale stało się coś, co mnie tutaj przywiodło właśnie teraz. Tam przy steli Fehu, znikąd pojawiła się kobieta i wypowiedziała sentencję, której nie potrafię przetłumaczyć. Mówiła w języku znacznie starszym od tego, którym posługiwali się zgromadzeni w kręgu, mimo to treść była dla nich zrozumiała. Wystarczy, że oba rody po prostu zaniechały sporu, a całe to zgromadzenie zakończyło się ucztą pojednania.


Wiedźma zamilkła, po chwili spojrzała na mnie.


-Czujesz to Magu?


Deszcz i wiatr całkiem ustały, a ja nie mogłem się poruszyć. Krąg spowiła błękitno zielona mgła, w kilku miejscach rozświetlona naszymi świecami. Patrzyłem na Wiedźmę widząc, że uśmiecha się tajemniczo, jednak moje nogi nie słuchały mnie wcale, po prostu nie mogłem się ruszyć. Usłyszałem coś jakby wiele szeptów, mój talizman Fehu który mam zawsze na szyi zaczął wyraźnie wibrować i zauważyłem, że mgła zaczyna unosić się powoli. Włosy wiedźmy uniosły się wraz z mgłą a jej twarz wyrażała głęboki spokój i radość.


-To potężna w swojej delikatności manifestacja Miłości mój Magu.

Miłości, która Jest zanim wszystko, która Jest, gdy wszystko i Jest, gdy już po wszystkim będzie.

To od Niej bierze początek wszelkie życie, i od niej płynie wszelkie poznanie, mądrość i światło. Ona jest źródłem źródeł i to jej iskrę znajdziesz w każdym życiu.


Mgła uleciała, po Wiedźmowych policzkach spływały łzy, a jej usta poruszały się szepcząc pomarańczowe światło.

Mimo, iż mogłem się już poruszyć, pozostałem w swoim zachwycie dla Wiedźmowego piękna.


**


Kocham życie, każde życie a zatem swoje, twoje, jego, jej i wszystkie te życia, które były zanim ja swoje dostałem i wszystkie te, które przyjdą po mnie z tego samego źródła życia, do którego ja udam się, gdy swoje tutaj życie przeżyję.



Stavanger KaftanBlady 21.12.2020




28 wyświetleń1 komentarz

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page