top of page

Wiedźma się dosiadła, czyli magia drugiego śniadania.

Zaktualizowano: 4 lut 2023


Siedziałem oparty o ścianę starej drewnianej szopy. Brązowe deski nasączone impregnatem przez jakiegoś rybaka z ubiegłego wieku, rozgrzane słonecznym żarem wydzielały charakterystyczny zapach dziegciu, co w połączeniu z aromatem morskiej bryzy dawało ciekawą kompozycję.

Lubię to miejsce, zapewne ważne dla ludzi żyjących tu 100 lat temu. Od czegoś co kiedyś było bramą szopy, wiodły wyraźne ślady drewnianej pochylni, służącej niegdyś do spuszczania rybackiej łodzi na wodę.

W taki dzień jak ten, ciepły i słoneczny, to miejsce było dla mnie idealną oazą spokoju, w której mogłem przywrócić świadomość czasu i przestrzeni. Skalne wybrzeże usiane większymi i mniejszymi głazami, oraz niezliczone kępy traw wyrastające z wypełnionych piaskiem szczelin w skale, szum morza i krzyki przesiadujących tu mew, to właśnie moja pigułka na „rozbiegane myśli”.

Zrobiłem się głodny, sięgnąłem więc po mój plecak i wydobyłem z niego drugie śniadanie. Sporej wielkości kromki swojskiego chleba z białym serem i liśćmi lodowej sałaty. Chrupiąc królewski posiłek, cieszyłem się chwilą i czekałem na coś co niechybnie miało nastąpić.


- Podzielisz się?


W lewym uchu usłyszałem śpiewny głos. Obok mnie stała kobieta w długiej niebieskiej spódnicy i białej bluzce. Spódnica powiewała na wietrze odsłaniając bose stopy. Jej nagłe pojawienie, wprowadziło dodatkowy aromat świeżego ogórka, który wspaniale wkomponował się w dziegciowo – morską mieszankę.


- Jasne.


Wyjąłem dodatkową kromkę i uniosłem w górę co okazało się zbyteczne, gdyż ona już siedziała obok mnie.


- Proszę, częstuj się.


Siedziała z przykurczonymi nogami, patrząc gdzieś na linię horyzontu. Nie wiedziałem, że odgłos chrupanej lodowej sałaty może być tak uroczy. Spojrzałem na jej dłoń w której trzymała kromkę. Była po prostu piękna, delikatna, artystyczna jakaś..


- Czym się zajmujesz?

- Jestem Wiedźmą.

- O naprawdę?

- Tak. Czemu miałabym kłamać?

- No… nie posądzam ciebie o kłamstwo, raczej o żart.


Spojrzała na mnie, i w tym momencie wiatr zwiał jej długie włosy zakrywając nimi moją twarz. Zapach świeżego ogórka zawładnął moją świadomością.

Zamknąłem oczy i zobaczyłem galaktyczny wir Drogi Mlecznej, a na jej krańcu kropka Układu Słonecznego i Ziemia w nim, a tam Półwysep Skandynawski i nasza skalista plaża z niewielką drewnianą szopą a przy niej kobieta i mężczyzna posilają się kanapkami z twarożkiem i sałatą lodową.

Otworzyłem oczy.


- Ależ to piękne.. Ty naprawdę jesteś Wiedźmą.

- Oczywiście.

- Inaczej sobie Was wyobrażałem.

- Zatem czas porzucić stereotypy mój drogi.


Popatrzyła na mnie, kąciki jej ust uniosły się w uśmiechu a w spojrzeniu pojawiła się przyszłość.


- Twoje kanapki są doskonałe, czy podzielisz się także czymś do picia?


Znów sięgnąłem po plecak by wydobyć z niego butelkę z wodą i czekoladę.


- Oho mój drogi widzę, że jesteś dobrze zaopatrzony i bardzo mi się to podoba. Zabierzesz mnie ze sobą?

- Ze sobą to znaczy gdzie?

- No jak gdzie, wszędzie!! Po prostu ze sobą. Właściwie to już nie masz wyboru wiesz?

- Wiem, widziałem przyszłość w Twoich oczach.


***************

Moi drodzy czytelnicy, zaiste przyszedł czas by porzucić stereotypy, by uwolnić duszę i odrzucić to co krępuje nasze serca. Nie ma takiej siły która mogła by ograniczyć naszą zdolność KOCHANIA ŻYCIA. Zatem Kochani moi, niech tak się stanie, niech uwolnioną się nasze serca i kochajmy świat, kochajmy ludzi, kochajmy życie.



Stavanger KaftanBlady 05.01.2020





72 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page