Świadomość wróciła do mnie w miękkim stylu. Otworzyłam jedno oko i zobaczyłam, a właściwie poczułam, że wpatruje się we mnie swoimi niebieskimi oczami.
-Czemu nie śpisz?
Wymruczałam, starając się obudzić trochę bardziej.
-Wiesz… we wszystkich znanych mi wszechświatach nie ma drugiej tak pięknie wielobarwnej duszy jak ty.
-Hm.. umarłam i jestem bezcielesna?
Uniósł się, i złożył jeden z tych swoich genialnych pocałunków na moich ustach.
-Jesteś zdecydowanie cielesna czarownico, i perfekcyjnie kompletna.
-A czy moja perfekcyjna kompletność, może poprosić o śniadanie do łóżka?
Uśmiechnął się, wstał i wyszedł do kuchni. Spojrzałam na jego napinające się pośladki, i kolejny raz zachwycił mnie sposób w jaki on się porusza. Jak on to robi, że każdy gest, każdy ruch tego męskiego ciała, jest po prostu doskonały, porusza się jakby płynął w powietrzu. Zamknęłam oczy na jeszcze krótką chwilę, by ucieszyć się wolnym porankiem. Z kuchni dobiegał skwierczący dźwięk smażących się jajek, syk kawowego ekspresu i brzdęk z tostera oznajmiającego że właśnie wyskoczyła grzanka. Wdychałam głęboko rajską mieszankę sobotnio porankowego powietrza, delektując się każdym jego składnikiem. W moich zamkniętych oczach, pojawiały się na przemian kolorowe mandale i śmieszne układanki jakby z kalejdoskopu. Co tam się dzieje w mojej głowie, czy to podświadomość generuje takie obrazy, czy dusza bezgłośnie śpiewa radosne wizje kobiecej szczęśliwości?
-Pozwól czarownico, że zakłócę nieco tę kolorową mgłę i podam ci śniadanie.
-Skąd wiesz?
-Nie wiem, czuję.
-Ale ty jesteś kochany, ale ja już nie jestem głodna śniadaniowo.
-Nie? a jak?
-Poczuj…
Jego dłoń powędrowała wprost do mojego serca. Położył ją miękko na lewej piersi, a moje ciało przeszył energetyczny dreszcz kochającego dotyku. Oczy same mi się zamknęły, powróciły kolorowe mandale tylko bardziej wysycone wszelakimi barwami. Czułam go w każdej cząsteczce mojej zmysłowości.
-Jesteś kosmiczna, galaktyczna, wielowymiarowo duchowa, genialnie potargana. Istniejesz wszędzie we wszystkim, karmisz światy wszystkimi kolorami, świetlista kobieta czarownica pomarańczowego ognia, właścicielka miłosnego kociołka, doskonale kompletna dusza w ciele bogini. Zatem moja cudna czarownico, to boskie ciało najpierw trzeba nakarmić żeby miało siłę na to co nastąpi potem.
-a co nastąpi potem?
Zabrał rękę z mojej piersi i położył mi na policzku. Zaiskrzyło coś w jego oczach, a w jego dotyku wyczułam drżenie…
Stavanger KaftanBlady 10.08.2019

Comments