Budzik już wykonał swoją pracę i zamilkł. Zerknąłem za okno by upewnić się czy to prawda, że już się obudziłem. Przedświt zabarwiał niebo na różowo, no może wpadając w lekką czerwień, czyli tak, to zdecydowanie mój czas przebudzania. Wydobyłem z serca pierwsze czucie, to pierwsze, takie najważniejsze, fundamentalne i przyodziałem się w nie. Gdy wychodziłem z łazienki, czajnik właśnie się wyłączył i mogłem zalać kubek z herbatą kiprzycową wymieszaną z czarnym bzem i płatkami róży. Na fotelu leżały moje ubrania w doskonałym nieładzie. Zaczynał się nowy dzień w tej rzeczywistości pełnej zmysłowych bodźców. Przełykając pierwszy łyk aromatycznej herbacianej mieszanki, pomyślałem, że są tacy co twierdzą, że to nie jest rzeczywistość, to tylko iluzja, marna namiastka prawdy tej doświadczanej gdy umysł śpi. Znów zerknąłem za okno, potem odwróciłem wzrok w kierunku sypialni, wziąłem kolejny łyk herbaty i zamknąłem oczy by odczuwać. O tak, nieistotne jest to co inni sądzą na temat tej rzeczywistości, czy jest ona prawdą czy iluzją, ani w ogóle nie obchodzi mnie to co inni myślą. Inni są inni tak długo jak pozostają w myślach. Podszedłem do Wiedźmy wciąż śpiącej jak królewna w pieleszach. Błękitny sen wysnuwał się z niej i unosił niczym mgiełka wypełniona aromatem letniego lasu. Gdzie wędrujesz ukochana... ach już widzę, stoisz przy drzewie w którym upodobała sobie sowa. Patrzysz w jej wielkie sowie oczy i współodczuwasz sowią mądrość. Ojej i te sarenki wokół ciebie i koziołek, no proszę jesteś tam sobie w doborowym towarzystwie jak na Wiedźmę przystało. Pocałowałem jej sen i wyszedłem do salonu by się ubrać. Dziś jest kolejny dzień w raju, muszę tylko znaleźć drugą skarpetkę.
Slawomir Podsiadlowski
Zdjęcie własne

Comments