Półleżąc na sofie jeszcze w nocnej koszuli wpatrywała się w jakiś punkt za oknem. Na brzuchu miała otwarta książka, a na jej policzku skrzyła się wyjątkowo duża łza. Postawiłem przed nią filiżankę z gorącym Kakao i talerzyk, a na nim rogalik z masłem i miodem. Usiadłem naprzeciwko i patrzyłem.
Nieraz widziałem u niej łzę. Niektóre przychodziły, i po chwili odchodziły. Inne podobne do tej, zatrzymywały się na dłuższą chwilę i skupiały w sobie światło stając się bursztynem. Powolny jej oddech unosił na wpół odsłoniętą pierś, a smukłe palce dłoni głaskały okładkę książki. Powietrze aż drgało gęste od odczuwania i tylko zapach Kakao wkradał się urealniając chwilę. Powoli odwróciła twarz w moją stronę, uśmiechając się czułością słonecznego poranka.
- Wiesz… czytając tę książkę, przykleiła mi się głowy taka myśl, że chciałabym napić się gorącego Kakao. I jeszcze gdyby tak zjeść kanapkę z miodem. Śmiesznie nie?
- I dlatego masz krople bursztynu na policzku?
- Nie. Ona tam jest, bo się bardzo wzruszyłam wiedząc, że mi to wszystko podasz.
Mówiąc to, uroniła kolejną łzę tym razem pomarańczową. Odłożyła książkę na stolik i sięgnęła po filiżankę Kakao. Wzięła pierwszy łyk wciąż wpatrując się we mnie, a ja poczułem jak kakaowy bukiet smaków spływa mi do gardła, rozbudzając pomarańczowo bursztynową świadomość.
Stavanger KaftanBlady 11.10.2019
Comentários