top of page

Czy niszczenie ma sens? Wiedźma i jej Hagall.

Zaktualizowano: 4 lut 2023


Kiedyś przyszedł dla mnie taki czas gdy uświadomiłem sobie, że zaczynam pozbywać się przywiązania do mojej tożsamości.

To, co wcześniej przywarło do mnie, jakieś wyuczone, nabyte bądź wypracowane zachowania stanowiące o tym jak postrzega mnie zewnętrzność, kruszyły się i obsypywały odsłaniając istotę tego, kim jestem w środku.

Zdałem sobie sprawę z kompletnej bezbronności wobec tego procesu, a w wielu przypadkach nie podobało mi się to, co ze mnie wychodziło.

Jednak konsekwencja, z jaką ten proces przebiegał, bezlitośnie obnażała mnie bardziej i bardziej, sprawiając, że w końcu zabrakło mi sił by walczyć o utrzymanie starego „status quo”.

****

Wiedźma od rana generowała jakiś dziwny chaos, przewalając zawartość wszystkich dostępnych szuflad i szaf.

Gdy zdołałem wyplątać się spod kołdry i wyjść z sypialni, na środku podłogi w salonie zobaczyłem stertę różnych ubrań w totalnym nieładzie.

-Czy wolno mi wyrazić ciekawość i zapytać, co też moje Wiedźmowe tornado wyprawia od samego rana?

-Dziś jest dzień runy Hagall mój drogi Magu.

Wymruczała nie odrywając się od czynności wywalania wszystkiego.

W mojej świadomości pośpiesznie przywołało się znaczenie Hagall i poczułem lekki powiew chłodu.

Zerknąłem za okno i wiedziałem, że zbliża się ołowiana chmura letniej burzy, niosąca ze sobą GRADOBICIE.

-Ojoj, czyli nastał czas, gdy zmrożone ziarno gradu spada na ziemię rzucane ręką Wszechświata, wielkiego siewcy życia. Zetrze na proch co zbędne, przeniknie przez zbędną skorupę jałowości zasiewając nowość życia.

Gdy moje słowa wybrzmiały, na krótką chwilę Wiedźma znieruchomiała, zanurzona w jednej z szaf, zerknęła na mnie z ukosa trzymając w ręku kilka moich koszul. Nie wiem czy to, co widziałem na jej twarzy to był uśmiech, czy szelmowski grymas świadomej kobiety w energetycznym wirze.

-Tych koszul też nie będziesz potrzebował.

To mówiąc, energicznie cisnęła koszulowy zwitek na sam szczyt szmacianej góry, a ja poczułem rozczulenie w sercu.

-Sądząc po tym, z czego składa się ta wielka sterta szmat w salonie widzę, że za chwilę nie będę miał, co na siebie włożyć.

-Czy jest to dla Ciebie jakiś problem mój Magu?

Podeszła do mnie blisko, następując miękko bosą stopą na moje stopy.

-Hagall, GRADOBICIE tylko pozornie jest procesem niszczącym, prawdziwie jest ono oczyszczeniem. Nowe nigdy nie nadejdzie, gdy stare wciąż zajmuje miejsce. Poza tym, uwielbiam ciebie takiego, jakim stoisz teraz przede mną, nagi, prawdziwy, uwolniony.

Przywarła do mnie, a za oknem rozpoczął się Armagedon

****

Stavanger KaftanBlady 01.08.2020




44 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page