Stavanger KaftanBlady nyheter 05.06.2018

Już od jakiegoś czasu czaił się w mojej głowie, temat o Norweskich Trollach. Dziś postanowiłem zmierzyć się z tym tematem, ale zrobię to w trochę niecodzienny, odważniejszy sposób.
Troll, to jedno z wielu stworzeń, o których możemy poczytać w mitologii Nordyckiej. Postać Trolla, nierozerwalnie kojarzy się ze Skandynawią, jednak trolle norweskie wyróżniają się od ich pobratymców zamieszkujących choćby Danię czy Szwecję.
Nie tak dawno, bo w 2010 roku w Norwegii, powstał film fabularny pod tytułem „Trolljegeren” czyli „Łowca Trolli” wyreżyserowany przez André Øvredal.
Produkcji tej nie można zaliczyć do szczególnie wybitnych, ale na pewno jest warta obejrzenia. Jeżeli wierzyć legendom, Trolle są złośliwe i nie lubią ludzi, zamieszkują niedostępne dla nas miejsca i unikają światła Słonecznego, które może je zmienić w kamień.
Istnieją też przekazy z których dowiadujemy się, że trolle są karykaturą ludzi, stworzoną przez złe moce po to by nam szkodzić.
Na przestrzeni wieków, postać trolla stała się niezwykle popularna, i możemy o niej przeczytać w takich dziełach jak „Władca Pierścieni” J.R.R. Tolkiena, czy wspaniałych baśniach Hansa Christiana Andersena.
Znany Norweski pisarz Henryk Ibsen, w dramacie z 1876 roku, zatytułowanym „Peer Gynt”, wyśmiewa postawy swoich rodaków Norwegów, wytykając im egocentryzm i ideologiczne prostactwo, porównując ich do Trolli właśnie.
Jak już zwracałem uwagę wcześniej, trolle norweskie wyróżniają się od innych choćby wyglądem. Jeżeli przyjrzeć się znanym nam wizerunkom trolla norweskiego, najczęściej zobaczymy zgarbioną, kudłatą postać z laską w ręku, ogonem i niezwykle długim nosem. Istnieje wiele sprzeczności i kontrowersji, w podaniach o trollach.
Z niektórych podań dowiadujemy się, że trolle rodzą się z kamieni, co moim zdaniem mija się z prawdą choćby dla tego, że w legendach spotykamy trolle obojga płci!!
Zadajmy sobie zatem to podstawowe pytanie, które w tym momencie należy zadać, a mianowicie skąd biorą się trolle?
Otóż moim zdaniem, trolle przychodzą na świat w drodze normalnej prokreacji. Trolle łączyły się w pary niezwykle rzadko. Każdy dorosły troll rozpoznawał moment kiedy powinien szukać partnera czy partnerki po tym, że jego niezwykle długi nos, zadzierał się mocno ku górze.
Zadarcie nosa, było egzystencjalnie ważną zmianą w wyglądzie trolla, nie tylko dlatego, że sygnalizowała ona nadejście czasu prokreacji, ale po prostu umożliwiała odbycie tak ważnej w tym akcie gry wstępnej.
Jeżeli spojrzymy na zwykły wizerunek trolla, natychmiast rzuci nam się w oczy jego nienaturalnie długi nos, którego posiadanie przy każdej próbie całowania, może skutkować jedynie wydłubaniem oka partnera.
Nie można sobie wyobrazić aktu miłosnego bez całowania. W jednej z legend norweskich, czytamy o Trollince, która pewnego dnia zbudziła się z mocno zadartym nosem. Kiedy tylko zdała sobie sprawę z znaczenia tego faktu, natychmiast zajęła się zbieraniem świeżego mchu i pachnących liści, by wymościć nimi swoje posłanie. Przyniosła też dwa wiadra żwiru rzecznego, i wiadro sosnowej żywicy, by przygotować tradycyjną potrawę „Prażony żwir w gęstym sosie sosnowym”, którą trolle mieli w zwyczaju spożywać tuż przed aktem miłosnego zjednoczenia.
Kiedy wszystko było już gotowe, Trollinka usiadła przy kamiennym stole oczekując swojego Trollsena, który lada chwila miał wrócić z codziennego straszenia ludzi. Trollsenowi, już od rana przeszkadzał jego nos zadarty po same czoło, ale kiedy tylko poczuł w nim zapach rzecznego żwiru prażonego w gęstej żywicy sosnowej, ruszył niemal biegiem w kierunku domu, strącając szyszki z drzew.
Trollinka postawiła na stole małe kostki suszonego torfu, zapaliła je by tliły się aromatycznym torfowym dymem, po czym podała Trollsenowi solidną porcję żwiru w sosnowym sosie. Siedzieli tak przy stole pochłaniając łapczywie tradycyjny przysmak, i wpatrując się w swoje zadarte nosy.
W głowach szumiało im z podniecenia i oboje nie mogli doczekać chwili, w której ich usta spotkają się w namiętnym pocałunku. Kiedy miski były już puste, oboje zerwali się z kamiennych siedzisk i opadli na świeżym mchu Trollinkowego łoża.
Ich splątane w miłosnym tańcu ciała, spowił torfowy dym, a przez najbliższe kilka godzin, w okolicy słychać było głębokie westchnienia Trollinki, rytmiczne grzechotanie prażonego żwiru w żołądku Trollsena.
Zatem moi drodzy, jeżeli kiedyś zdarzy się wam, wędrując po bezdrożach Norwegii, poczuć zapach żywicznego sosnowego sosu, torfowego dymu, albo usłyszeć rytmiczne grzechotanie żwiru, wiedzcie, że właśnie rodzi się nowa legenda z Norweskim Trollem w roli głównej.

O żesz ! Dobre to :) znam naszą rodzimą przypowiastkę o tym , że jakoby długi nos mężczyzny przekłada się na długi/długie/długiego "sam wiesz co" :D ale z zadartym nosem też jest niezłe ! Idę zerknąć w lustro. Albo jeszcze nie ... pójdę po wysączeniu < wysączeniu kolejnej szklaneczki smakowitej Whiskey > ;)