top of page

Znowu coś z pogranicza (Osobiste, z progresu transformacji)

Zaktualizowano: 30 mar 2022

Stavanger KaftanBlady 04.02.2021


Wśród Was moi kochani czytelnicy, są osoby często podejmujące ze mną dialog, który wyprowadza nas na rubieże duchowego poznania (tak mogę to w przybliżeniu określić). Mimo iż nie jest łatwo prowadzić takie rozmowy „korespondencyjnie”, to przyznam, że bardzo to lubię, gdyż konwersacje te inspirują mnie do zadawania sobie pytań, które także dzięki Wam, pojawiają się w odpowiednim dla mnie momencie.

Najczęściej KAŻDY z poruszanych przez nas tematów konsekwencji, prowadzi do rozmowy o sposobie ODCZUWANIA życia. Jako mężczyzna, w dodatku zawodowo używający intelektu do stricte techniczno inżynierskich celów, rozmyślając o „odczuwaniu życia” lubię najpierw doprowadzić swoją LOGIKĘ do skrajnego wyczerpania, a potem ze spokojem wchodzę w osobisty dialog z samym sobą, tym cudownie nielogicznym chłopakiem.


Wiecie, że jestem zwolennikiem szukania odpowiedzi w sobie, zatem właśnie tak czynię, zamykając się w ciszy własnego wnętrza.


No i teraz podzielę się z Wami serdecznością.


Patrząc na świat zewnętrzny, gdy na przykład wędruję po Norweskich górach, jestem zmuszony do obserwacji rzeczywistości całym sobą, dosłownie całym sobą. Taka wędrówka, wymaga pełnego zaangażowania całej zmysłowości. To sprawia, że wędrowanie staje się esencją odczuwania życia.


Oddycham i czuję, jaką rolę ten oddech odgrywa, jak ważny jest dla mnie. Stąpam po rumowisku skalnym, i czuję jak ważny jest każdy mój krok, każdy balans ciałem by nie upaść. Rozglądam się, obserwuję świat, wybieram kierunek, decyduję czy chcę spocząć by wziąć łyk wody ze strumienia, albo kęs kanapki przygotowanej przed wyjściem. Doświadczam na sobie odpowiedzialności każdego czynu, szacuję siły i uczę się siebie na poziomie egzystencjalnym.


Mogę powiedzieć, że wędrówka po górach, to takie mikro życie.


No i teraz uwaga, w języku polskim rzeczownik ŻYCIE, ma rodzaj NIJAKI.


Czy naprawdę życie musi być tego rodzaju? Nijakiego?


I tak serce przypomniało mi jeden biwak, gdy w swoim ulubionym stylu wędrowałem po norweskich górach, kilka dni poza szlakiem. Właśnie znalazłem dolinkę z pięknym strumieniem i poczułem, że chce tam nocować. Rozstawiłem swój namiot, urządziłem sobie wygodne miejsce do odpoczynku, zorganizowałem chrust i rozpaliłem piękny ogień. No i zaczęło się…


Piękno miejsca, w jakim właśnie byłem, wijące się zmysłowo wiotkie języki ogniskowych płomieni, ciepło muskające moje policzki niczym pocałunki zwiastujące długą noc. Delikatny szept strumienia, głęboki zapach palących się brzozowych polan, iskry ulatujące w niebo, krągłości białych obłoków sunących dostojnie po granatowym niebie..


O nie, życie na pewno nie jest nijakie, życie jest zmysłową kochanką, dla której teraz spalam się w pożądaniu jak to drewno w ognisku. Życie jest świątynią, świetlistym łonem nieustannie rodzącym nową sekundę, w której Ja Jestem, i w której mogę być prawdziwie, całkowicie, w totalnej spójności ciała i ducha. Tak spalam się w pożądaniu aż w końcu zostanie ze mnie popiół, proch, na świadectwo szaleńczo zmysłowej uczty, w której uczyłem się jak kochać.


Zatem niech nasze życia nie będą już rodzaju nijakiego. Niech każda sekunda stanie się cudowną randką z najcudowniejszym kochankiem, randką, w której każdy Twój zmysł będzie używany aż do granic, co ja mówię, dalej niż granice, przesuwaj je by kochaniu nie było końca.


Kochajmy życie, bo życie jest świątynią i dzieją się w nim cuda.


Stavanger KaftanBlady 04.02.2021



29 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page