top of page

Z czuciem przez życie - z cyklu daję co mam

Dom w którym mieszkałem jako dziecko, ogrzewany był piecem kaflowym. Mając kilka lat (byłem wtedy przedszkolakiem), odkryłem taką zabawę, w której będąc na środku pokoju zamykałem oczy i obracałem się w miejscu, próbując wyczuć moment gdy znajduję się twarzą w kierunku pieca (to była zima i w piecu płonął ogień). Wyczuwałem ciepło pieca na policzkach i zawsze gdy otwierałem oczy, widziałem pomarańczowa bryłę kaflowego pieca. Zauważyłem, że tak jak piec promieniuje ciepłem, tak nie do końca szczelne, drewniane okno, dawało wyraźne odczuwanie chłodu. Zatem mogłem całkiem precyzyjnie określić swoje położenie względem tych dwóch punktów orientacyjnych. Z zamkniętymi oczami wyobrażałem sobie pokój i wszystko co się w nim znajduje, a potem otwierałem oczy i czułem, że mam taką moc jak jakiś Mag... Ależ ja jestem więcej niż jakiś mag, JA JESTEM po prostu.


Nauczyłem się używać czucie, to zmysłowe i to abstrakcyjne.


Tak, korzystam z "mocy" danych mi jako człowiekowi mężczyźnie. Mogę określać kierunki, przewidywać i zapobiegać, tworzyć i niszczyć gdy potrzeba. Sięgam po to co otrzymałem w chwili narodzin i uczę się tego używać, a używając dostaję więcej i więcej. Teraz już wiem, że moje ciało jest nieodłączną częścią potężnego świata. Jestem oddechem, drzewem, ciepłem i chłodem, słodkim jabłkiem, zielenią trawy, światłem i cieniem jestem... No po prostu jestem WSZYSTKIM i to wszystko jest mną, dlatego czuję obecności już nie tylko kaflowego pieca, ale WSZYSTKIEGO CZYM JESTEM.


Moje ciało nie ogranicza mnie, gdyż czując wykraczam poza granice cielesności.

Najcudowniejszą formą odczuwania jest dla mnie.... MIŁOŚĆ.

Zatem wezmę Ją na ręce i wejdziemy w szczęśliwe bycie wszystkim i wszędzie, bez granic, boso i mokro..


KOCHAM


Slawomir Podsiadlowski Grafika Pascal Campion



16 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page