top of page

Pieśń Solveig, Per Gynt i klucz do wolności.

#kaftanblady Stavanger KaftanBlady 10.05.2020 http://Kaftanblady.com Bardzo proszę przeczytajcie z uwagą.

Już raz przy okazji pisania felietonu o Bergen, norweskim mieście siedmiu wzgórz, wspomniałem Wam o genialnym kompozytorze Edvardzie Griegu (Edvard Grieg 1843 – 1907 Bergen).

Wtedy też wspomniałem o innej równie ważnej postaci z panteonu norweskich klasyków, mianowicie o pisarzu Henryku Ibsenie ( Henryk Ibsen 1828 – 1904 Oslo). Talenty i wrażliwości obu tych postaci, wyrosły na gruncie specyficznego stanu, w jakim znalazł się ówczesny świat.

Może pomyślicie, że usiłuję Was zanudzić historycznym marudzeniem, ale proszę Was o odrobinę cierpliwości, albowiem dziś chcę dotknąć Waszych serc w sposób wyjątkowy i piękny. OBIECUJĘ!!

Zwrócę Waszą uwagę, na pewien aspekt w historii Norwegii, którego być może nie dostrzegacie, a który naprawdę może zmienić Wasze życie!! Może stać się światłem na dzisiejsze dylematy.

Zatem ruszajmy w naszą cudowną wędrówkę, pełną niezwykłych wzruszeń przemieniających wnętrze serca. Przenosimy się teraz do początku XIX wieku. W tym czasie, Norwegia doświadcza głębokiego kryzysu związanego z ogromnym wyżem demograficznym. W latach 1801 – 1845, populacja Norwegii wzrasta aż o 50% osiągając 1,3mln mieszkańców. Obowiązywało wtedy prawo „Niepodzielności farm”, co stwarzało poważne bariery w zakresie dziedziczenia ziemi, a to w efekcie powodowało, że wielu mieszkańców wsi była bezrolna. Industrializacja, ze względu na norweską specyfikę geograficzną, miała bardzo ograniczony zasięg w porównaniu z innymi krajami Europy. Miasta nie rozwijały się, zatem perspektywa znalezienia w nich pracy była nikła. Mamy zatem dość mroczny obraz sytuacji ekonomicznej w ówczesnej Norwegii. Pamiętajmy też o tym, że kraj wciąż pozostaje pod panowaniem Króla Duńskiego (Norwegia proklamowała niepodległość 17 maja 1814 roku). Upadek Napoleona sprawia, że zaangażowana w wojny Napoleońskie Dania, z dnia na dzień staje się państwem ubogim. Król Danii stara się spłacać długi, oddając ziemie norweskie pod władanie Królestwa Szwecji, co nie podoba się Norwegom. (wtedy właśnie zaczęto „dziurawić” duńskie i norweskie monety, jako piętno biedy w stosunku do monet szwedzkich – koniec unii monetarnej) Stan ducha norweskiej społeczności nie wyglądał dobrze. Działający na terenie Norwegii Kościół Ewangelicki, także tkwił w kryzysie prawnego formalizmu i stagnacji.

Ustawa o konwencie z 1741 r. sprawiała, że kościół był po prostu bezkonkurencyjnie duszny, a usta kaznodziejów wyłącznie pełne moralizmów. (Kazanie zamiast Miłości) Wszystko to, stało się jałowym gruntem, na którym wyrastała nowa społeczność niepodległej Norwegii. Społeczność pozbawiona świadomości, upatrującej swoje szczęście w emigracji do USA, bądź skrajnie egoistycznym zapatrzeniu w siebie, w poszukiwaniu samo dowartościowania.

Doszliśmy do sedna tego, co chcę powiedzieć.

Właśnie wtedy, pojawia się Henryk Ibsen ze swoim dramatem „Per Gynt”, w którym przedstawia postawę przeciętnego norwega, egoistycznego prostaka, pozbawionego własnego zdania, bezpłciowego i zapatrzonego w siebie. Ibsen porównuje norweską moralność do mitycznego Trolla, paskudnego, brudnego, prostackiego stwora z norweskich bajek.

Per Gynt, tytułowa postać dramatu Ibsena, to mężczyzna bez kręgosłupa moralnego, prostak szukający własnej wygody i niewyznający żadnych wyższych wartości. Mimo to, właśnie w takim prostackim Peru Gyncie, zakochuje się wspaniała, dobrego serca, piękna kobieta imieniem Solveig. Per pozostaje ślepy na Miłość Solveig, on pragnie innej kobiety, mężatki Ingrid, którą po prostu porywa.

Za to porwanie został skazany na wygnanie z kraju, i wyrusza w długą podróż po świecie, próbując za wszelką cenę zaspokoić swoje żądze, dopuszczając się podłości. Solveig trwa w głębokiej tęsknocie, wciąż żywiąc nadzieję na powrót Pera i odwzajemnienie Miłości, wypłakuje sobie za nim oczy. Per Gynt w końcu wraca do Norwegii, i spotyka Solveig, która jest już ślepa gdyż wypłakała oczy z tęsknoty za nim. W kraju, na Pera Gynta czeka kara. Wysłannik Śmierci, jest czystą zemstą za podłe życie Pera, i ma przerobić go na bezwartościowy guzik. Właśnie dlatego, że jego życie było nijakie, bezwartościowe, za co zasługuje jedynie na bycie guzikiem. („Guzik warte” - brzmi znajomo?)

Tutaj jednak włącza się Solveig, wstawiając się za Perem. Na końcu Per Gynt rozpoznaje prawdziwą Miłość, i odnajduje prawdziwy sens życia. Henryk Ibsen, zaprosił do współpracy Edvarda Griega, i prosi by ten napisał muzykę do dramatu Per Gynt. W ten sposób powstają tak cudowne suity jak „Pieśń Solveig” czy „Poranek”. Muzyka jest tak cudowna, tak piękna, tak bardzo przesycona niezwykłą mieszanką piękna norweskiej przyrody i prawdziwie głębokiej Miłości. Sama „Pieśń Solveigi” jest tak cudowną kompozycją, oddającą stan ducha kobiety żyjącej nadzieją na powrót i spełnienie Miłości. W każdym dźwięku tej pieśni, zawarta jest esencja zakochania, czyste, bezkresne, świetliste dźwięki płynące z głębi kobiecej serdeczności.

„Może minie zima, wiosna, lato i rok cały.. ale kiedyś przyjdziesz ja to wiem… Niech Bóg da Ci siłę gdziekolwiek pójdziesz, ja tutaj będę czekać na Ciebie ”

Zarówno Henryk Ibsen, jak i Edvard Grieg, i wiele innych postaci z tamtych czasów, mogą być prawdziwym dowodem na obecność Miłości w historii każdego człowieka. Jeżeli spojrzeć obiektywnie na jakikolwiek fragment historii ludzkości, to zawsze znajdziemy tam pojawiające się postaci z otwartym sercem postrzegające świat. Postaci, które zawsze znajdą sposób na zapalenie Miłości. Takiej Miłości która woła pięknem, wielkim niepojętym pięknem. Pięknem stawiającym znak zapytania jak pieśń Solveig.

Piszę to, bo widzę jedną powtarzającą się prawidłowość. Zawsze, gdy powstają jakieś piękne dzieła, czy to powieści, czy muzyka, czy wspaniałe zachwycające pięknem obrazy, albo zapierające dech w piersi dzieła architektury, to zawsze one niosą ze sobą świadectwo Miłości. Są to przekazy dla przyszłych pokoleń, które będą zatrzymywać się nad ich pięknem, i pytać: „jak to możliwe, tworzyć takie piękno?” „Skąd w sercach twórców, tak cudowna siła i energia?” „Jak to powstało, jak to się stało, że widzę w tym tyle cudowności”

I w końcu, może takie piękno, stanie się lekcją, inspiracją dla kolejnego pokolenia ludzi szukających swojej tożsamości, szukających sensu tego, co czują. Czujesz coś w sercu? Czujesz, że Twoje serce jest brzemienne pięknem? I bardzo chcesz urodzić Miłość prosto z życiodajnych przestrzeni Twojej głębokiej serdeczności?

To zrób to teraz, bo to jedyne, co naprawdę warto robić. To właśnie ta perła, to bogactwo, którego często niczym Per Gynt, szukamy wszędzie wokoło, nie dostrzegając Miłości wypłakującej sobie oczy tuż obok nas. Bo ja wiem, jestem pewny, że tak jak potrafimy emigrować w poszukiwaniu dostatku materialnego, tak też znajdziemy właściwą drogę do duchowego spełnienia naszego człowieczego powołania.

Jesteśmy w stanie porzucić jałową, „guzik wartą” egzystencję, i zanurzając się w Miłości zmienić ją w diament najwyższej czystości. Zatem odwagi, zróbmy to teraz.

Bo miłość choćby miała oczy wypłakać, pozostaje wierna.

Poniżej pieśń Solveig, zaśpiewana przez Maritę Solberg

Stavanger KaftanBlady 10.05.2020 http://Kaftanblady.com





71 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page