top of page

„Oki dok”, czyli wybierzmy się do Egersund w kaftanowym stylu.

Zaktualizowano: 23 sty 2019

Stavanger KaftanBlady 22.01.2019


Kiedy pierwszy raz wybrałem się do miasteczka Egersund, nie mogłem oprzeć się wrażeniu że miejscowość ta, okryta jest dziwną aurą tajemniczości. Jeśli przyjrzeć się nieco bliżej temu miastu, zakręci nam się w głowie od niezliczonych skrajności z nim związanych.

Miasto Egersund, jest centrum administracyjnym gminy Eigersund, i znajduje się około 77km na południe od Stavanger, w regionie Rogaland. Jeżeli kiedyś będziecie się wybierać do Rogaland, by wspiąć się na Preikestolen czy Kjerag, koniecznie musicie zajrzeć też do Egersund.


W 1965 roku, gmina Egersund została połączona z sąsiadującymi gminami Helleland i Eigersund, oraz częścią gminy Heskestad. Prawa miejskie, Egersund otrzymało w roku 1798, i w 1998 hucznie obchodzono 200 lecie miasta, a w roku 2007 Egersund otrzymało miano najpiękniejszego z małych miasteczek Norwegii. Mimo tak późno otrzymanych praw miejskich, najstarsze znaleziska archeologiczne, świadczące o zamieszkiwaniu tych terenów przez człowieka, pochodzą z epoki kamienia.

Bardzo dużo znalezisk pochodzi z czasów wielkiej migracji (400 – 600 rok naszej ery). Nazwy miejsc Kaupanes na Eigerøya, sugerują że Egersund było miejscem targowym w czasach Vikingów. Był to też bardzo silny ośrodek kultu pogańskiego, a pierwszy kościół Chrześcijański, pojawił się tam dopiero w XVII wieku. W pobliżu miasta, możemy zwiedzić jeden z bardziej znanych kamiennych kręgów „Stoplesteinane”. 16 dużych ułożonych w krąg kamieni, z których największy ma ponad 1,2 metra wysokości. Szacuje się, że krąg pochodzi z lat 800 – 1000 naszej ery.


Miasto ma jeden z lepszych naturalnych portów w Norwegii i jest to między innymi największy port rybacki pod względem ilości przeładowywanych tam ryb (318 790 ton ryb dla przemysłu i 33 622 ton ryby dla konsumpcji - dane z 1994 roku). Ciekawostką może być fakt, że do XVIII wieku, miasto zamieszkiwane było przez zaledwie kilkuset mieszkańców. Zajmowali się oni głównie rybołówstwem i szkutnictwem. W 1847 roku, Johan Feyer, założył fabrykę porcelany - Egersunds Fayancefabriks Co, która funkcjonowała aż do 1979 roku, dając zatrudnienie od 200 do 450 ludzi. Dziś w Egersund znajduje się muzeum porcelany, które można zwiedzić.


W 1845 roku, w wyniku potężnego pożaru spłonęło 2/3 budynków w centrum miasta. Bardzo gęsta drewniana zabudowa, sprawiła że ogień błyskawicznie rozprzestrzeniał się niszcząc doszczętnie centrum miasta. Kolejny wielki pożar spadł na miasto w roku 1859, i wtedy postanowiono je odbudować z zachowaniem większych dystansów między budynkami.


Przez bardzo silnie uprzemysłowienie (port, stocznie, fabryki ceramiki) , Egersund było pierwszy miastem w dystrykcie Rogaland, które otrzymało oświetlenie elektryczne. Stało się to 25 listopada 1905 roku.


9 kwietnia 1940 roku, kiedy faszystowskie Niemcy napadły na Norwegię, pierwszym miastem do którego Hitler skierował swoje okręty i wojska, było właśnie Egersund. Zatem w pewnym sensie możemy powiedzieć, że Egersund to trochę tak jak nasze Gdańskie Westerplatte. Czemu ta mała miejscowość była tak ważna dla Niemców? Po pierwsze ze względu na to, iż Egersund jako jedyne miasto w Norwegii, posiadało stałe połączenie telegraficzne z Londynem w Anglii. Już wtedy istniał podwodny kabel telegraficzny, łączący Egersund z Wielką Brytanią. Nie bez znaczenia były też atrybuty Egersundzkiego portu i stoczni.


Skąd wzięła się nazwa Egersund? Nazwy Eigersund i Egersund oparte są na starym norweskim słowie Eikundarsund, które było oryginalną nazwą miasta. Eiksund oznacza wyspę bogatą w dąb, czyli dzisiejszą Eigerøy. Fakt, że w tym rejonie było dużo lasów dębowych, spowodował, że liść dębu wybrany został jako herb miasta i gminy.

Sami mieszkańcy Egersund, zwykli mówić o swoim mieście „okka by” co w prostym tłumaczeniu oznacza „nasze miasto”. Bardzo popularnym powiedzeniem w regionie Egersund jest „Oki dok”. Zapewne zetknęliście się z tym powiedzeniem i, i nie raz zastanawialiście się skąd im się to wzięło? Otóż to właśnie jest to nieco rozbudowane „Okka by” do postaci „Okka by e dokka by” (Vår by er deres by) czyli „nasze miasto jest ich miastem”. Burmistrz Egersund John Skaara (w latach 2003 do 2007), tak nie lubił tego powiedzenia, że w pewnym momencie zakazał jego używania.

Pochodzenie słowa „okka” czyli „nasze” jest używane wyłącznie w dialekcie południowo zachodniej Norwegii a szczególnie w gminie Egersund, ale istnieje też w języku Islandzki, który jest przecież językiem staro norweskim.


Kolejną ciekawostką związaną z gminą Egersund, jest fakt istnienia w jej obrębie, małej społeczności religijnej wyznania ewangelickiego, która wyróżnia się tym iż chowają swoich zmarłych w pozycji pionowej czyli stojąc. Sami tłumaczą to tym, że kiedy nadejdzie „paruzja”, czyli powtórne przyjście Jezusa Chrystusa, ich zmarli przywitają swojego Pana w pozycji stojąc. Postawa stojąca, oznacza też czystość duszy. Społeczność ta, wyróżnia się bardzo restrykcyjnym podejściem do kwestii religii, i żyją w pewnym dystansie do świata. Ich radykalne poglądy, kilka lat temu stały się bardzo głośnym tematem debaty społecznej. Władze gminy Egersund, usiłowały wypromować jedną ze swoich atrakcji turystycznych zwanych „Troll piken”

( https://trollpikken.no/ ) czyli w dosłownym tłumaczeniu „Kutas Trola”. Niestety nie spodobało się lokalnej społeczności, i postanowili zniszczyć tę specyficzną formację skalną. Norweskie media, bardzo głośno informowały o tym fakcie. Pisałem wam już o tym w jednym z felietonów


https://slavkoturku.wixsite.com/kaftanblady/kaftanblady/stavanger-kaftanblady-nyheter-12-04-2018


Na szczęście znaleźli się sponsorzy i wolontariusze, którzy przy pomocy ciężkiego sprzętu, przywrócili dawny wygląd formacji skalnej.

Zatem jak widzicie, gmina Egersund warta jest tego by ją odwiedzić, i poczuć naprawdę niepowtarzalną duchową aurę tego miejsca.

Ja osobiście, jestem bardzo mocno zauroczony samym Egersund i jego okolicami. Jadąc tam od strony Stavanger, trzeba się bardzo mocno pilnować, żeby nie zatrzymywać samochodu co kilkaset metrów, by podziwiać cudowne skaliste zatoczki, czarujące pióropuszami rozbryzgujących się fal. Będąc już w tamtych stronach, warto pojechać do domków pod wiszącą skałą „Helleren” o których także pisałem już wam, i wiem że felieton o Helleren to jeden z najbardziej przez was ulubionych moich tekstów.


https://slavkoturku.wixsite.com/kaftanblady/kaftanblady/stavanger-kaftanblady-nyheter-10-05-2018


Takie oraz jeszcze inne Norweskie fajności, postaram się przedstawić wam w następnych felietonach, oczywiście po wypiciu symbolicznej szklaneczki mojej ulubionej Irlandzkiej Whiskey.


Stavanger KaftanBlady 22.01.2019

http://Kaftanblady.com




135 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page