Uchylam okno w sypialni i czuję napływ wieczornego powietrza. Biorę głęboki wdech. To takie miłe uczucie rozpychania płuc przez świeże lekko wilgotne powietrze znad ogrodowej trawy. Czuję w nim też zapachową nutkę kwiatowych wabików i delikatny, dumny oceaniczny bezkres. Zatem biorę kolejny wdech, głęboki taki i wypełniam nim płuca racząc ciało szlachetną mocą powietrza. Zamykam oczy i nie przestaję cieszyć się odczuwaniem życia.
-Oddychasz sobie? - w lewym uchu usłyszałem cichy szept Wiedźmy, a po chwili poczułem jak obejmuje mnie ramionami. Tą bliskością podarowała mi nową kompozycję smaków oddychania. Wyczułem w jej włosach maliny i naleśnikowy zapach smażenia. No i najważniejsza, ta niepowtarzalna, jedyna, ziołowa mieszanka wiedźmowych sekretów.
-Oddycham nami kochana.
W tym momencie poczułem jak jej dłoń wsuwa się pod mą koszulę z delikatnością piórka, a moja skóra reaguje na to w jedyny możliwy sposób. Obróciłem się pozostając w jej przytuleniu. Uśmiechnięta pocałowała mnie w nos.
-Oddychaj sobie mój Magu, ja zrobię nam herbatę, chcesz?
Znów pocałowa mnie w nos a potem w czoło.
-A naleśniki? Czuję, że zrobiłaś je z malinowym dżemem. -Naleśniki będą potem. -Po czym? -Jak już się naoddychasz nami mój czuły Magu.
Odchodząc mrugnęła prawym okiem zalotnie a ja poczułem, że cudownie jest być Magiem dla Wiedźmy.
Wyszedłem do ogrodu, by nazbierać trochę iskier z wieczornego nieba.
Slawomir Podsiadlowski
zdjęcie własne
Comentarios