top of page

Norweskie tajemnice, historie o ludziach innych niż inni.

Stavanger KaftanBlady 31.05.2020


„...Stało się to dwie niedziele później. Koniec miesiąca kwietnia i deszczowe trochę chłodne niedzielne popołudnie, miały stać się pamiętną chwilą dla rodziny z farmy Grødaland…”

Farma Grødaland, gmina Nærbø w dystrykcie Rogaland.

Był XVIII wiek, około roku 1730. Rodzina Leif i Åshild, zamieszkiwali farmę Grødaland, którą sami wybudowali jakieś 20 lat wcześniej. Pięknie położona farma, blisko morza, obfitująca w łąki i czyste od kamieni pola.

Gospodarz Leif właśnie kończył rozbudowę spiżarni, wkopanej nieco głębiej w ziemię, by móc przechowywać tam sery i śmietanę. Żona Leifa, piękna Åshild, od kilku lat prosiła męża o wykopanie dodatkowej studni kuchennej, co stało się możliwe i proste do wykonania przy okazji rozbudowy spiżarni.

Gospodyni była bardzo zadowolona i dumna z pracy Leifa. Mała kuchenna studnia funkcjonowała doskonale, a dodatkowa przestrzeń w chłodnej spiżarni, pozwalała na zgromadzenie większej ilości zapasów. Także Leif miał powody do dumy, gdyż w szczególnie ciężkich pracach przy studni i pracach ziemnych, pomagali mu jego dwaj starsi synowie.

Leif i Åshild mieli ośmioro dzieci, i byli to sami synowie. Najstarszy z nich Andre, miał 19 lat, najmłodszy Jan niedawno zaczął chodzić. Oboje bardzo pragnęli mieć córkę, i wciąż jeszcze mieli nadzieję, że przyjdzie taka chwila, gdy pragnienie to się spełni.

Od kilku miesięcy, ich najstarszy syn Andre, spotykał się z dziewczyną imieniem Selma, którą poznał podczas spaceru na plaży.

Åshild swoim matczynym spojrzeniem, bardzo szybko dostrzegła subtelne zmiany w zachowaniu Andre. Chłopak stał się jakby lżejszy. Jego ruchy nabrały płynności i subtelności, nie tracąc jednocześnie męskiego wigoru. Często zapatrywał się gdzieś w dal, umykając świadomością poza czas i miejsce. Było jasne, że Andre zakochał się. Zagadywany o dziewczynę, zbywał wszelkie pytania zdawkowymi odpowiedziami, albo wprost mówił, że nie chce o tym rozmawiać. Jedyne, czego mogli się od niego dowiedzieć to, że Selma jest osobą wyjątkową i trochę inną niż wszyscy.

Pewnego dnia Åshild zagadnęła syna, by zaprosił swoją przyjaciółkę na niedzielny obiad. Byłaby to doskonała sposobność ku temu by poznać dziewczynę, a przy okazji pochwalić się nową spiżarnią i studnią, przy której Andre przecież tak ciężko pracował wraz z ojcem.

Andre jednak nie odniósł się do tego pomysłu z entuzjazmem, tłumacząc, że dziewczyna nie pochodzi z Roganald, nikogo tu nie zna i nie czuje się swobodnie. Matka nalegała, twierdząc, że skoro tak jest to tym bardziej powinien zaprosić dziewczynę, dając jej szanse poznania nowych ludzi i nowego dialektu. Åshild sama pochodziła z Kristiansand, i wiedziała, jaką trudnością może być poznawanie dialektu Jæren.

W końcu Andre uległ namowom matki, i obiecał, że porozmawia na ten temat z Selmą, niczego nie obiecując.

Åshild w głębi serca wiedziała, że należy już myśleć o przyjęciu wyjątkowego gościa i potrawach na niedzielny obiad. Jakoś nie miała co do tego wątpliwości, że Selma z radością przyjmie zaproszenie.

Stało się to dwie niedziele później. Koniec miesiąca kwietnia i deszczowe trochę chłodne niedzielne popołudnie, miały stać się pamiętną chwilą dla rodziny z farmy Grødaland.

Wszystko było już niemal gotowe. Uroczyście nakryty długi stół, w pomarańczowym świetle płomieni migoczących na palenisku, i wszechobecny zapach pieczonej ryby i gotujących się warzyw.

Gdy drzwi wejściowe skrzypnęły, oczy wszystkich zwróciły się w ich stronę. Do izby wtargnął powiew rześkiego morskiego powietrza, a w ich świetle pojawiły się sylwetki Andre i Selmy.

Dziewczyna weszła do izby jako pierwsza, a wraz z nią aromat mokrego bzu i przedziwna zielono pomarańczowa poświata. Na tę krótką chwilę jakby zatrzymał się czas.

Selma była niewysoką dziewczyną, odzianą w skromną suknię w kolorze wiosennej zieleni, przyozdobioną w delikatne koronki. Na szyi miała rzemyk z doczepionym doń wisiorem z oprawnego w srebrną plecionkę kryształu górskiego. Jej głowę natomiast, przyozdabiał wianek z uplecionych gałązek brzozy, a w dłoniach trzymała bukiet bzu. Twarz Selmy promieniała ciepłem i dobrocią, i każdy z domowników, na którym zatrzymywała swój wzrok, czuł płynącą od niej radość i przychylność.

Leif i Åshild powstali ze swoich miejsc, i podeszli do Selmy by ją powitać, poczym zaprosili dziewczynę do środka. Selma wręczyła Åshild bukiet bzu i w asyście Andre usiadła na ławie przy stole.

Åshild nie mogła oderwać wzroku od Selmy i Andre. Oboje wyglądali po prostu pięknie. Także Leif, nie potrafił ukryć swojego wzruszenia ich urokiem. Åshild starając się mówić powoli i wyraźnie, opowiadała Selmie o ich historii, o tym jak zdecydowali się zamieszkać w tym miejscu i jak razem budowali tę farmę. Leif natomiast, opowiadał o pomocy, jaką dostał od Andre i młodszych synów, podczas prac nad studnią i spiżarnią. Dziewczyna, co jakiś czas skinieniem głowy dawała znać, że rozumie co mówią.

Leif i Åshild Po cichu liczyli na to, że skoro Selma nie ma problemu ze zrozumieniem ich dialektu, odwdzięczy się opowieścią o sobie.

W pewnym momencie ich oczekiwania spełniły się. Selma uniosła wzrok i spojrzała na wszystkich siedzących wokół stołu, po czym otworzyła usta i rozpoczęła swoją opowieść mówiąc czystym dialektem Jæren.

-Wiem, że czekacie na moją opowieść, i pełna wdzięczności za wasze dobre serca chcę się nią z wami podzielić. Pochodzę z małej wioski pod Trondheim. Tam urodziła się moja prababka, babka, matka i ja. Od wieków, moja rodzina obdarzona była darem wyjątkowego odczuwania wszystkiego co nas otacza. Wraz z moim ojcem, mieszkaliśmy w leśnym domu zbierając zioła i służąc ludziom pomocą. Leczyliśmy ich samych i ich zwierzęta, znajdowaliśmy dobre miejsca na postawienie domu i kopanie studni, zbieraliśmy lecznicze zioła i przyprawy.

Pewnego razu moją babcię oskarżono o czary, osądzono i skazano na spalenie na stosie. Mój ojciec próbował ją bronić, ale wtedy także i jego zamknięto do więzienia. Wraz z moją matką, w obawie, że i nas mogą skrzywdzić, skryłyśmy się w lesie, a potem uciekłyśmy tutaj do Rogaland, korzystając z pomocy przychylnych nam ludzi. Tutaj przygarnęła nas stara zielarka Ahne i pozwoliła zamieszkać z nią razem. Obie, Ahne i moja mama, odeszły kilka lat temu, i teraz ja sama mieszkam w domu starej Ahne pomagając ludziom w ich kłopotach.

Selma zamilkła na chwilę, rozglądając się po twarzach słuchających. W sercu czuła ich niepokój, ale nie wyczuwała niechęci. Andre trzymał Selmę za rękę, a jego serce biło jak szalone. Dziewczyna nachylając się ku niemu, szepnęła

- wszystkie ptaki ćwierkają, że się denerwujesz, a przecież ja cie kocham.

Andre uśmiechnął się, i rozluźnił uścisk dłoni. Selma kontynuowała swoją opowieść.

-Wasza farma stoi na dobrej ziemi. Niegdyś była to własność Erlinga Skjalson, ale podarował ją swojemu wiernemu słudze. Ten zaś zginął wraz z nim w jednej z bitew. Teraz jest ona waszą dzierżawą, i pozostanie już w waszej rodzinie. Woda z waszej nowej studni jest wyjątkowa, i da wam długie życie w zdrowiu i czystości ducha. A ty Åshild, jeszcze tej zimy urodzisz córkę i nadasz jej imię Mia.

Dziewczyna znów zamilkła, spojrzała w pełne łez oczy Åshild i uśmiechnęła się do niej. W izbie zapadła kompletna cisza, nawet płomienie kołysały się bezgłośnie i jakby w zwolnionym tempie.

Selma słyszała ich myśli, wyczuwała ich emocje, i szczęśliwa uśmiechała się do nich odwzajemniając dobroć.

-Dobrze rozumiem wasz dialekt i potrafię się nim posługiwać. To jest jeden z darów, jaki ma mój ród. Nie zdradzałam tego Andre, gdyż podobała mi się jego troska, z jaką ze mną rozmawia, starając się wyrażać powoli i wyraźnie. Poza tym, ja czuję wasze serca, słowa nie są mi potrzebne. Gdy pierwszy raz spotkałam Andre na plaży, pierwsze, co poczułam, to serce tego chłopca i ono mnie urzekło.

Znów na chwilę zapanowała cisza, i wtedy Åshild odezwała się.

-Skąd wiesz, że zimą urodzę córkę? I czemu ma mieć na imię Mia?

-Wiem, bo wyczuwam ją w Twoim łonie, przyszła do was już dwa tygodnie temu. A imię Mia, bo tego pragnie Leif czyż nie?

Selma spojrzała w kierunku Leifa, a ten nie mogąc wydobyć z siebie głosu, tylko skinął głową.

Rok później po tym wydarzeniu, na farmie Grødaland słychać było płacz małej dziewczynki o słonecznie złotych włosach.

Selma i Andre, postanowili wyjechać do małej wioski pod Trondheim, by odbudować stary dom Selmy i w nim zamieszkać. Ich podróż trwała kilka tygodni, i w tym czasie w łonie Selmy obudziła się malutka Ahne.

Poniżej zdjęcie farmy Grødaland, która dzisiaj jest własnością muzeum ziemi Jæren, i można w nim zobaczyć fragmenty zabudowań z 1740 roku, oraz zgromadzony tam sprzęt gospodarczy z wszystkich epok.

Życie jest świątynią, i dzieją się w nim cuda.

Stavanger KaftanBlady 31.05.2020






35 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page