top of page

Dzisiejszy post będzie zaiste „Wielkim Postem”. (rozwalamy system)

Stavanger KaftanBlady 6.04.2019

http://Kaftanblady.com

Dzisiejszy post będzie zaiste „Wielkim Postem”. (rozwalamy system) Skąd się wzięła instytucja „rodziców chrzestnych”.


Mam nadzieję że tym felietonem, wywołam u was drodzy czytelnicy przynajmniej małe zamieszanie w postrzeganiu samych siebie i tego co nas otacza.

Zauważyłem, że od dłuższego już czasu, ludzie coraz częściej i chętniej używają takiego sformułowania jak „antysystemowy”. I tak mamy całkiem sporą gamę inicjatyw, które ogłaszają się jako „antysystemowe”. Są pewne ruchy, subkultury, grupy społeczne, partie polityczne, środowiska, które wyłamując się z ogólnie uznanych norm społeczno-politycznych, usiłują zwrócić uwagę na konieczność poszukiwania nowych dróg do lepszego życia. Poza system który już nie ma nam nic do zaoferowania.

Starsi z was, pamiętają zapewne taki polski ruch happeningowy „Pomarańczowa alternatywa”, prowadzący ukrytą działalność antykomunistyczną w Polsce. Takie hasła Pomarańczowych jak „Krasnoludki do wojska”, „Milicja w krainie czarów” czy „Uwolnić Słonia”, dla wielu z nas były swoistym głębokim oddechem w gęstej atmosferze gazu łzawiącego. Najbardziej znana forma aktywności antysystemowej w XX wieku, to słynny amerykański ruch Hippisowski z przełomu lat 60/70, w którym młodzi ludzie jednoczyli się głosząc Miłość, i w buncie przeciw systemowej wojnie w Wietnamie, palili książeczki wojskowe oraz karty powołania do wojska.

Ja jednak chcę dzisiaj zwrócić uwagę na pewną postać, która w moim przekonaniu była największym „Antysystemowcem” w dziejach ludzkości. Nikt po Nim, nie wprowadził tak potężnego zamieszania i nie spowodował tak potężnych zmian w systemie, jakie stały się właśnie za Jego przyczyną.

Przenosimy się teraz do Palestyny 2000 lat temu. Palestyna była wtedy okupowana przez Cesarstwo Rzymskie (jak prawie połowa ówczesnego świata). Dla obywateli Izraela sytuacja wydawała się totalnie beznadziejna. Z jednej strony struktury państwa Teokratycznego - Izrael, państwo wyznaniowe bazujące na Judaizmie jedynej słusznej religii, w którym praktycznie największą władzę mają kapłani. Z drugiej strony struktury polityczne narzucone przez rzymskie władze okupacyjne. Społeczeństwo było zamknięte w podwójnej klamrze systemowej. Co prawda mogą oni kultywować swoje tradycje i religię, ale Cesarstwo Rzymskie zbiera tak wysokie podatki, że praktycznie nie da się funkcjonować. Tu i ówdzie pojawiają się buntownicy nawołujący do walki przeciwko Rzymowi, jednak działania te są szybko i skutecznie tłumione przez doskonale wyszkolonych rzymskich legionistów.

Czyż nie jest to obraz dziwnie znajomy?

Wtedy właśnie, pojawia się Jezus Chrystus. Postać nie z tego świata. Ponieważ większość znudzonych „Systemem” mieszkańców Palestyny, miała już dość życia w niewoli, a ruchy rewolucyjne i twarde religijne prawo faryzeuszów nie dawało nadziei na jakąkolwiek ulgę, z ogromnym zaciekawieniem i nadzieją zwrócili oni swoje uszy ku nowemu Prorokowi. Słowa które głosił Jezus, nie pochodziły z żadnego ze znanych „Systemów”. Podczas gdy kapłani grzmią z ambony wytykając wszystkim grzeszne życie, a rzymskie struktury administracyjne skutecznie drenują kieszenie Żydów, Jezus nawołuje do „Miłości i przebaczenia”. Dziwne?

Nie zachęca On do kolejnego buntu, nie nawołuje do nienawiści by rozpalić społeczeństwo i wywołać kolejną wojnę. On robi coś kompletnie innego „rozwala system od środka”.

Jednak zanim Jezus to zrobił, miał pewne doświadczenie którego pamiątkę w pewnym sensie właśnie teraz w obecnej chwili przeżywamy. Mam na myśli „Wielki Post”.

Jezus zanim zaczął głosić swoją naukę, udał się na pustynię gdzie spędził 40 dni bez środków do życia. Tam doświadczył chwil słabości i jak mówi Ewangelia, poddany był pokusom. Nie chcę teraz rozpisywać się o tym (chociaż temat jest niezwykle ciekawy), nam wystarczy wiedzieć że Jezus nie poddał się pokusom i zdobył doświadczenie, iż jest możliwe wytrwać w niedostatku. To bardzo ważne doświadczenie, które także dla nas dzisiaj jest można powiedzieć fundamentalne.

Doświadczenie „Wielkiego Postu” wykorzystane zostało w późniejszych wiekach Chrześcijaństwa. Na początku namiastkę takiego postu stosowano w Wielkim Tygodniu poprzedzającym Wielkanoc. Później, już w II wieku naszej ery, czas postu wydłużono do 40 dni przed Wielką Nocą, tak jak to miało miejsce w przypadku postu Jezusa. Tak długi okres „Wielkiego Postu” potrzebny był między innymi dla osób które chciały przyjąć Chrześcijaństwo. Mogli oni przyjąć Chrzest podczas Wielkiej Nocy, ale wcześniej musieli poddać się próbie. Byli wtedy obserwowani przez dwóch chrześcijan, którzy sprawdzali jak taki ochotnik się sprawuje. Czy potrafi żyć według nauk Jezusa, których podstawą jest Miłość i przebaczenie. Tych dwóch obserwatorów, dawało potem świadectwo które było podstawą dla dopuszczenia do Chrztu. Takie jest właśnie pochodzenie dzisiejszej tradycji „rodziców chrzestnych”.

No dobrze, ale czemu „Wielki Post” jest dla nas ważny?

Dzisiejszy „System” nie jest w niczym różny od ówczesnego. Spójrzcie że gdy rodzimy się na ten świat, jesteśmy natychmiast wtłaczani w prawidła nim rządzące. Najpierw rodzice uczą nas podstaw funkcjonowania w tym świecie, by za chwilę przekazać nas w ręce „systemu edukacji”. Ten z kolei wbija nam do głowy pakiet wiedzy niezbędnej by zaistnieć w „systemie”. Tutaj zaczyna się prawdziwa formacja systemowa. Znowu nie chcę teraz nikogo z Was straszyć systemową matrycą, chcę tylko zwrócić uwagę na to co w rzeczywistości wpływa na to jak widzimy siebie i świat w którym żyjemy.

No i wracamy do nas samych, czyli do tego obecnego życia, które przyszło nam żyć. Całe życie uczyłeś się żeby być powiedzmy… elektrykiem. System jednak nie bardzo Cie polubił, i nie mogłeś zarobić odpowiednich środków by rzeczywiście zacząć się realizować i mieć chociaż namiastkę szczęścia. Może udawało się Tobie zaoszczędzić nieco pieniędzy, i byłeś nawet na wakacjach w Egipcie, ale Twoje życie wciąż wydawało się być jakieś nie do końca udane. Postanowiłeś wyjechać do Norwegii, bo tam elektrycy żyją jak pączki w maśle, i co? Jesteś w Norwegii, zarabiasz bardzo dobrze, ale… wciąż czujesz że nie żyjesz swojego życia tak jak byś chciał.

Zatem może trzeba poszukać innej drogi? Rozwalić ten system od środka? Zacząć na przykład od „Wielkiego Postu”, i nie mam na myśli wejścia w RELIGIJNOŚĆ. Nic z tych rzeczy, myślę raczej o tym żeby sprawdzić siebie samego na ile jesteś w stanie poradzić sobie sam bez „systemu”. Nie karmiąc się tym co system podsuwa pod nos. Nie lecąc jak dzieciak za każdą systemową propozycją łatwego życia. I co najważniejsze, nie szukając szczęścia i spełnienia w systemie, ale w sobie samym, w środku Ciebie samego, w tym kim i czym naprawdę jesteś. jak to zrobić?

To proste, odstaw wszystkie systemowe trucizny na resztę dni tego „Wielkiego Postu”. Przestań oglądać telewizję, nie szukaj przyjemności w używkach, zacznij biegać czy gimnastykować się, może przeczytaj jakąś fajną książkę, zrób coś dobrego dla kogoś. Obserwuj siebie jak reagujesz? Jesteś silny i dajesz radę? Czy czujesz może że przegrywasz. Jedno i drugie doświadczenie jest cudowne!! Bo zaczynając obserwować siebie, wiesz co możesz znieść a co przychodzi Tobie z trudnością, albo nawet jest niemożliwe. Zapytasz poco to doświadczenie? Otóż odpowiedź jest prosta, jeżeli poznasz swoją słabość, po pierwsze łatwiej zaakceptujesz słabości u innych, po drugie już nie dasz się tak łatwo złapać w „systemową” pułapkę.

Ta zdobyta przez Ciebie wiedza, pozwoli Tobie wyrwać się z systemu, a właściwie rozwalić system od środka. Jak to możliwe? Bo otworzą się Tobie nowe perspektywy, które do tej pory system skutecznie zaciemniał, twierdząc że „nie potrzebujesz tego”, „nie dasz rady”, „nie możesz tak żyć”, „to nie normalne żeby tak żyć” .. Już żaden polityk nie oszuka Ciebie, wmawiając Tobie swoją własną drogę do spełnienia.

Tutaj właśnie sprawdza się ta cudowna nauka o „Miłości i przebaczeniu”. Możesz być sobie kim chcesz, mieć kilka doktoratów, miliony na kilku kontach w banku, być szanowanym politykiem, muzycznym idolem, laureatem nagrody Nobla, ale jak nie masz MIŁOŚCI to jesteś tylko elementem w „Systemie”, który będzie używał Ciebie aż do emerytury, a potem…

Zatem już dzisiaj rozwalmy system, obudźmy się i zacznijmy szukać szczęścia w swoich własnych sercach, w sobie samych, bo tylko tam w naszych głębinach znajduje się prawdziwe źródło szczęścia, mądrości i mocy. „Miłuj bliźniego swego jak siebie samego” Mocny tekst prawda?

Zostało jeszcze kilka dni wielkiego postu..

Niebawem wrócę do Was z nowymi felietonami o Norwegii i Sigrun. Chcę tylko jeszcze trochę wyrwać się z trybów…

Stavanger KaftanBlady 6.04.2019

http://Kaftanblady.com






5 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page