top of page

Dwa dni Bladego pojęcia. Tekst osobisty. Może ktoś tego potrzebuje.

Stavanger KaftanBlady 18.12.2019


Trochę mi się dusza rozsypała ostatnio, i Wszechświat podarował mi dwa dni na jej pozbieranie. Wczorajszy i dzisiejszy dzień spędzam w domu na zwolnieniu, w izolacji od zewnętrzności, pozwalając sobie na niepracowanie.


Teraz to „rozsypanie” skojarzyło mi się z pluszowym misiem, który trochę się pruje usypując trociny. No i właśnie zdałem sobie sprawę, że wszędzie wokół mnie są ślady mojego bytowania, takie paproszki rozsypane tu i tam… chyba się zagapiłem nieco i utraciłem tych „trocin” zbyt wiele.


Nie nadaję temu znamion „zła” czy „dobra”, po prostu przyglądam się i wyciągam wnioski jak z kolejnego doświadczenia.


Pewnie ciekawi Was jak wygląda takie „rozsypanie duszy”. No w moim przypadku to jest świadomość spraw niedokończonych, przy których wciąż pozostaje jakaś część mojej uwagi. Normalnie, radzę sobie w miarę dobrze z taką „wielowątkowością” mimo iż nie jestem kobietą (kobiety są w tym doskonałe, potrafią być skupione na kilku rzeczach jednocześnie, nie tracąc przy tym swojej istoty), jednak tym razem poczułem deficyt „trocin”.


(Ależ mam porównanie… aż sam jestem zdumiony skąd mi takie porównanie przyszło. Dusza – Trociny. No pięknie panie Sławomirze. Aaaaaaa już wiem skąd… ale nie powiem )


No i w tym cały moim rozpruciu, siedzę i składam „świadomość” jak obrazek z tysięcy puzzli. Spokojnie, jeden klocek po drugim, podnoszę i znajduję dla niego właściwe miejsce. Przyszedł też wczoraj taki moment, gdy usłyszałem słowa (później powiem skąd one przyszły)


„ Stąpaj cichutko Kochany, niech twoje stopy całują ziemię po której kroczysz”


Przyjąłem te słowa jak przytulenie, jak łagodny szept Miłości która trzyma nade mną swoją dłoń i troszczy się o każdą moją chwilę. Bo właśnie dlatego dostałem te dwa dni przecież…


Pomyślałem wtedy, że chyba pozbierałem już trochę „trocin” tych które są ustami duszy, zatem moja dusza odzyskała możliwość szeptu. Jak ja to kocham.

Zatem dusza już szepcze do mnie „stąpaj cichutko kochanie, niech twoje stopy całują ziemię po której kroczysz”.


Tak będę czynił moja droga, mów do mnie jeszcze ja słucham, bo wiem, że masz dla mnie wiele dobrych słów. No i słyszę to:


„Jakaż to pieśń brzmi w twoim sercu. Wsłuchaj się w nią, zatańcz to i wyrzuć na wiatr, i niech echa ech ją poniosą”


No i to jest klucz.


Co też duszyczka moja chce mi powiedzieć, jakiej wskazówki mi właśnie udziela.

Zaglądam zatem do przestrzeni mojego serca. I teraz ciekawostka i taka mała dygresja.


Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym, jaki zmysł odpowiedzialny jest za odczuwanie ciała? No bo oczy, nos, uszy, smak i dotyk są oczywiste. …. Ale co, jaki zmysł, pozwala nam czuć że mamy pępek bez jego dotykania? No proszę Was zadajcie sobie to pytanie. Postarajcie się teraz skupić na własnym pępku. Ta część ciała nie służy nam właściwie do niczego, zatem nie mamy okazji by zdać sobie sprawę z jego istnienia. Mogę teraz zamknąć oczy i skupić się na pępku, najpierw przestrzeń wokół niego, ta skóra na brzuchu, czuję jakby mrowienie co pozwala mi odczuć położenie mojej ŚWIADOMOŚCI. No właśnie Świadomość!!! Uświadomiłem sobie że mam pępek, i że jest on częścią mojego ciała. Koniec dygresji.


Zatem zaglądam świadomością do mojego serca, chcę poczuć jego muzykę, melodię która tam gra. Drogę do serdeczności przecina mi autostrada pełna pędzących myśli. Myśli z prędkością światła gnają. Z tym już potrafię sobie radzić, mam moc by to zatrzymać.


Moje serce jest piękne, widzę jego ocean, słyszę łagodny szum serdecznego rytmu obmywający stopy mojej Duszy. I Ona, tak właśnie Duszyczka moja piękna, wrażliwa, czuła, tańcząca w rytmie serca. Cudowny rytm serdecznej muzyki jest prawdziwy, jest równy, jest doskonały by go wyśpiewać i wypuścić i by poniosło go echo ech. Niech zatem tak się stanie…


Czyżby właśnie się dokonało? Czy już „pozbierałem się” i mogę przystąpić do dalszego dorastania, dążenia do pełnej świadomości tego kim jestem? Czuję, jestem pewny, że kolejny raz Miłość odpowiedziała mi z czułością, jak zawsze czekała na mnie z kochającymi ramionami by mnie przytulić światłem i mądrością. Bo życie jest świątynią, i dzieją się w nim prawdziwe cuda.


Zatem moi kochani czytelnicy, opisuję to co czuję bo może komuś przydadzą się te słowa. Szczególnie w chwili utraty tchu.


Słowa


„ Stąpaj cichutko Kochany, niech twoje stopy całują ziemię po której kroczysz.

Jakaż to pieśń brzmi w twoim sercu. Wsłuchaj się w nią, zatańcz to i wyrzuć na wiatr, i niech echa ech ją poniosą”


To fragment pieśni „Pocałunek Ziemi” Ajeet Kaur.


Stavanger KaftanBlady 18.12.2019




99 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page