Właśnie mija sześć miesięcy, odkąd opublikowałem swój pierwszy tekst pod szyldem KaftanBlady. Przez ten czas, zabierałem was na wędrówki, do miejsc znanych i nie znanych. Pokazywałem wam Norwegię, taką jak ja ją widzę. Czasem udawało mi się zabrać was w podróż, w przestrzeni i czasie. Powiązać piękno miejsca, z pięknem związanych z nim ludzi. W ten sposób, dzieliłem się z wami, swoim sposobem na obłaskawienie, oswojenie emigracji. Dziś, czuję coś głębszego niż zwykle, dlatego ostrzegam już teraz, nie będzie prosto.
Ci z was, którzy znają moje opisy takich miejsc jak, Preikestolen, Kjerag, Manafossen, Uburhedlaren, Helleren i inne… znacie też postaci, które powoływałem do życia, by każdemu z tych miejsc, nadać „ciało i duszę”. Być może pamiętacie, opowieści o Lyseboten, o piekarzu, stolarzu, pasterce, albo opowieść o zakochanych z Preikestolen, czy o Steinie, mężczyźnie mieszkającym w jaskini Uburhedlaren, rozmawiającym z kamieniami. Zabrałem was też, do mojej „ławeczki zakochania”, gdzie do życia, wystarczyła dłoń i bicie serc.
Dziś, chcę zabrać was na wędrówkę do wszystkich tych miejsc na raz, do głębi duszy. Do miejsca gdzie mieszka życie. Po takiej wędrówce, nie wiem czy jeszcze gdzieś będę w stanie was zabrać…
Każdy z was, który wybrał się choć raz w góry, nie ważne jakie, stanął w obliczu majestatu otwartej przestrzeni. Czuliście ten zachwyt? Piękno gór, przesycone skrajnościami, szczególnie tutaj w Norwegii, gdzie stojąc na szczycie nad fiordem, mamy możliwość sięgnąć wzrokiem od poziomu morza, aż po szczyty w chmurach. Taka dynamika krajobrazu, potrafi rozsmarować człowieka, niczym masło na kromce chleba. Rozrywa nam wnętrze, znosi granice między niebem a ziemią. Jak gumka „Myszka”, zmazuje w nas wyobrażenie piękna, dając w zamian piękno prawdziwe, realne. Poznaliście to uczucie stojąc na krawędzi Preikestolen? albo na urwisku Kjerag, mając pod stopami przepaść ponad tysiącmetrową. Może staliście na morskim klifie, patrząc na fale, rozbijające się o granit, wzbudzając zachwycający pióropusz z piany? Może Manafossen i dolina Man? Przesiąknięta zielenią, z płynącym strumieniem po środku, zamknięta pomiędzy dumnymi masywami górskimi, które niczym strażnicy, bronią jej przed żywiołami z gór wysokich. A pamiętacie swoje „ławeczki zakochania”? Pamiętasz tego chłopca, z którym kiedyś wyszłaś na spacer, i kiedy on pierwszy raz przytulił cię mocno do siebie? Poczułaś jego czułą siłę, i tę świadomość, że właśnie obejmując się, zamykacie wszechświat w ramionach. Wszechświat, cały, w ramionach, pamiętasz? Czy wtedy istniało coś ważniejszego od tej chwili? Bo on był gotowy, rzucić tobie do stóp cały świat, ale ty powiedziałaś, że to on właśnie, jest światem. Może to był pierwszy pocałunek, jeszcze nieporadny, wasze wargi spotkały się jakoś magicznie, sami nie wiecie jak to się stało, ale jesteście pewni tego, że nie istniała wtedy taka siła, która mogła by was rozerwać. Wasze mokre ze szczęścia oczy, wasza namiętność która obracała świat w popiół, szczery śmiech, który echem wypełniał rzeczywistość. Byłeś gotowy zrobić dosłownie wszystko, by znów trzymać ją za rękę, i iść nie ważne gdzie, bo i tak świat należał do was. A może przypomnij sobie moment, w którym przyszło na świat twoje dziecko. Pamiętasz? Maleńka, pomarszczona istota, jej mikroskopijne paluszki u dłoni, delikatne stopy, które nie stanęły jeszcze nigdy na ziemi. Patrzyłeś na to bezradne nowe życie, i nie mogłeś zrozumieć tego cudu, który stał się na twoich oczach. Bo także w tym momencie, wszechświat zawarł się w tym maleńkim człowieku. Wszechświat w maleńkim człowieku, widzisz to? To jest właśnie MIŁOŚĆ. Zatem miłość, to potężne przestrzenie. Kumulacja wszystkich cudów świata, wartość ponad inne wartości. Pomyślcie co chcę wam powiedzieć. Majestat Kjerag Bolten, nostalgiczne urok doliny Mana, piękno Preikestolen, magia wszystkich Norweskich fiordów i wodospadów razem zebranych, te i inne cuda świata, to tylko ułamek tego co każdy z nas nosi w sobie. Zaledwie ziarenko tego, do czego zdolny jest człowiek posiadający Miłość. Czemu mam czelność o tym pisać? Bo za każdym razem kiedy idę w góry, otwierają się we mnie drzwi do wszechświata. Patrząc na dynamiczne piękno gór, odzyskuję świadomość tego, że wszystko co widzę i jeszcze znacznie więcej, mam też w SOBIE. Piękno Preikestolen nie istnieje bez nas!! To my, pojawiając się w tych miejscach, przynosimy tam swój zachwyt, swoje łzy, swoją szczęśliwość, i dopiero wtedy to piękno naprawdę się staje. Zatem, jeżeli właśnie nie możesz iść w góry, to zajrzyj do swojego wnętrza, i przekonaj się ile światów tam mieszka. Doświadcz tego zachwytu, nie wychodząc z domu. Tak to prawda, możesz sprawić, że „ławeczka zakochania” pojawi się w Twoim salonie, i zobaczysz tam swoje pierwsze, cudownie proste i czyste zakochanie. Tak możesz sprawić, że Manafossen, zaszumi w Twoich uszach kiedy jesteś w pracy. Tak możesz znów poczuć, wilgoć pierwszego całowania. Tak, możesz sięgnąć po jej dłoń, i spojrzeć w jej oczy, i wiesz co tam zobaczysz? Wszystkie wszechświaty, wszystkie. Tak, możesz podejść do niej, kiedy robi coś w kuchni i objąć ją ramionami, poczujesz jak obejmujesz Kosmos. Tak, możesz usiąść mu na kolanach, kiedy ogląda film, i zamknąć mu oczy pocałunkiem, dasz mu wtedy obraz w najlepszej jakości, jakiego w życiu nie widział. Oczywiście że tak, możecie zapleść wasze ciała i zapłonąć na stosie namiętności, zapalając nowe Słońce na nieboskłonie. Co jeszcze możecie? Sprawdźcie sami.
Dziękuję Wam bardzo, za pół roku cierpliwości dla mojego pisania. Życzę cudownych wędrówek do wnętrz Waszych serc, i tego byście odwiedzali się wzajemnie tak często jak tylko możecie.
Comments