Siedziałem wygodnie w fotelu z komputerem na kolanach przeglądając noty katalogowe mikrokontrolerów i byłem jak dziecko w sklepie z zabawkami, po prostu kupiłbym je wszystkie.
Za plecami poczułem zbliżającą się Wiedźmę i po chwili otoczył mnie zapach jej obecności. Jedyna, wyjątkowa mieszanka zapachów macierzanki, rumianku, cytrusów, cynamonu, goździków i czegoś jeszcze..
Pochylając się nade mną zajrzała mi prosto w oczy. Zrobiła to na swój sposób, niemal całując tym cudownym zielonym spojrzeniem. W jednej sekundzie przestałem być dzieckiem w sklepie z zabawkami. Odłożyłem komputer i przyciągnąłem ją ku sobie by usiadła mi na kolanach.
-Uważaj wariacie, bo wino nam się stłucze!!
Wtedy zobaczyłem w jej prawej dłoni butelkę czerwonego wina, w lewej natomiast miała korkociąg.
-Chcę byś użył swej męskiej siły i otworzył butelkę. Zrobię nam grzańca na wieczór chcesz?
-Wszystko chcę z tobą kochana.
Pocałowała mnie w nos i oddała butelkę wraz z korkociągiem.
Pomyślałem, że to genialne, że taka właśnie jest Miłość, stawia zadanie do wykonania dając jednocześnie stosowne ku temu narzędzie. Prostota życia w Miłości, siła i mądrość wprost ze Źródła Wszystkiego. To takie niby wzniosłe, patetyczne, a jednak butelka z korkociągiem w jej rękach to niezaprzeczalny fakt. To taka zwyczajnie cudowna manifestacja Miłości właśnie, no i ten pocałunek w nos… Och jakże ja ją kocham.
Przyszedłem do niej z otwartą butelką gronowego wina, wciąż jeszcze niesiony falą czuciomyśli. Posłała mi kolejny uśmiech i wlała trochę wina do rondelka. Sypnęła nieco gałki muszkatołowej, wrzuciła cynamonową laskę, trochę goździków i dwa plasterki pomarańczy. Sięgnęła po słoik miodu, nabrała łyżeczką solidną kroplę i wpuściła ją do rondelka. Gdy łyżeczka była już pusta, oblizała ją i pocałowała mnie racząc miodową słodyczą.
- To było całowanie miodowe mój Magu. Koleje będzie pełnią smaków jak ten Księżyc, co dzisiaj się wypełnia spełnieniem.
Mówiąc to patrzyła mi głęboko w oczy, a powietrze wokół nas powoli nasycało się korzennym zapachem grzanego wina.
Stała się ta chwila gęsta od zmysłowości i znowu zobaczyłem prawdziwość mojej wcześniejszej myśli, że Miłość przychodzi z wyzwaniem w jednej ręce i narzędziem w drugiej. Zachęca do zrobienia kroku, dając mądre światło na to jak to uczynić. Miłość porusza serce by poruszyć ciało.
-Kłaniam się geniuszowi kobiecości w tobie Wiedźmo kochana. Jesteś siłą i delikatnością jednocześnie, potężną mocą rwącej rzeki i miękkim szmerem górskiego źródełka, mchem delikatnym jak pluszowa zabawka i siłą dumnego dębu. Jestem dumny mogąc trwać u twego boku Umiłowana.
Objęła mnie wsuwając ręce pod koszulę. Poczułem ciepło jej dłoni wędrujące po plecach i dreszcz, co spływa po mnie aż do rozpalonych ogniem stóp. Zawsze tak się dzieje, gdy mnie dotyka. Trwaliśmy chwilę w takim przytuleniu aż korzenny aromat grzanego wina zakręcił nam w świadomości.
Wyjąłem z szafki nasze dwa kubki a Wiedźma nalała do nich aromatyczną zawartość rondelka.
Siedzieliśmy przy stole pełnym płonących świec a nasze kubki były już niemal puste. Poczułem słowa, dużo słów, sięgnąłem, zatem po kartkę i ołówek by je zapisać.
„Gdy noc staje się podróżą do światła, krzesaniem iskry, co nowe słońca zapala. I gdy gwiazdy stają się szlakiem do serdecznej prawdy, tej o smaku grzanego wina z pocałunkiem.
Gdy dzieje się to, że szept spada na kartkę deszczem literek, zasnuwając jej biel niczym woalka jedwabna, a potem ten szept niesie się wiatrem na jesiennym liściu.
Gdy kolejny oddech odsłania zaplątaną nagość kochanków na zielonej miękkości mchu.
Wtedy właśnie My, tak bardzo My…”
-To piękne mój Magu. Bardzo piękne. Chcę Nas, tak bardzo chcę Nas.
Sławomir Podsiadłowski
Comments