Otworzyłem oczy i zobaczyłem ją siedzącą obok mnie na łóżku. Miała na sobie jedynie jedną z moich koszul i patrzyła na mnie zielonooko.
-Już nie śpisz?
Zapytałem jakoś mimowolnie
-Śpię, jestem twoim snem przecież mój Magu.
-To znaczy, że ja wciąż śpię?
-Owszem i śnisz sen o swojej duszy, odzianej w jedną z twych koszul.
-Tak, to moja koszula, lubię ją.
-A mnie? Mnie też lubisz?
Chwyciła moją dłoń i przycisnęła ją sobie mocno do piersi, wciąż patrząc mi głęboko w oczy.
Poczułem miarowe uderzenia jej serca, taki spokojny, pełny i bezpieczny rytm. Zamknąłem oczy, przeniosłem skupienie na swoje serce starając się przyspieszyć by dogonić Wiedźmę.
Mimo zamkniętych oczu, wiedziałem, że pochyla się nade mną. Najpierw poczułem zapach jej włosów i to jak łaskoczą mnie po twarzy, aż w końcu jej szept dotarł do mego ucha.
-Nie goń mnie, pozostań w swoim rytmie mój Magu. Ja tobie nie ucieknę przecież.
Pocałowała mnie, a pocałunek miał smak porzeczkowy.
-To jeden z najpiękniejszych prezentów, jaki kobieta może dać mężczyźnie na początku dnia.
Powiedziałem otwierając oczy.
-Pocałunek?
-To też, ale mi chodzi bardziej o koszulę.
-O to ciekawe, rozwiń to proszę?
-Widok ukochanej kobiety, odzianej jedynie w koszulę swojego mężczyzny, w dodatku siedzącej na łóżku u jego boku. Tak właśnie wyobrażam sobie rajski poranek.
-Ha a to ciekawe, a jeśli powiem ci, że śniadanie czeka na stole?
-Serio?
-No serio. Nie czujesz zapachu kakao?
-Czuję Miłość.
Uśmiechnęła się
-W końcu odpowiedziałeś na moje pytanie. Chodź teraz zjedzmy śniadanie, a potem ty dasz mi prezent.
-Mam założyć twoją sukienkę?
-haha, niezupełnie o to mi chodzi mój drogi.
Na stole czekało królewskie śniadanie. Złocisty omlet i aromatyczne kakao. Wiedźma z wyraźną satysfakcją usiadła na krześle, wzrokiem wskazując mi miejsce obok siebie.
-Otóż mój Magu… Chcę, żebyś zabrał mnie dziś na wycieczkę na górę, skąd zobaczę zieloną dolinę. Chcę patrzeć na nią i chcę zobaczyć jak na horyzoncie niebo spotyka się z ziemią. To ważne, zobaczyć jak niebo spotyka się z ziemią.
Włożyła sobie do ust większy kęs omleta i spojrzała na mnie pytająco.
-To, jak siedziałaś obok mnie na łóżku, było spotkaniem ziemi i nieba. Na tę chwilę, skraj łóżka stał się horyzontem, mistycznym miejscem spotkania dwóch rzeczywistości uzupełniających się, tworzących piękną jedność mimo różnic wszelkich. Ty odziana w moją koszulę, piękna w zmysłowości i piękna w miłości krystalizującej przestrzeń. Twoje serce, dłoń, włosy i szept, pocałunek i ledwo zakryta nagość piersi, półsenny obraz przebudzenia, płynne przejście ze snu do Edenu. Sublimacja duszy obejmującej zapisane jej dziedzictwo we Wszechświecie. Ty ukochana, jesteś miejscem spotkania. Spotkania człowieka z Miłością, bramą dla Życia.
Dobrze Wiedźmo kochana, pójdziemy na górę skąd zobaczysz horyzontów wiele i pocałunek nieba dla Ziemi.
-Teraz już nie chcę na górę.
Po jej policzkach spływały łzy.
-Na górę zabierzesz mnie potem.
Stavanger KaftanBlady 03.05.2020
Comments