Staliśmy wtuleni w siebie a las w szeleszczącej ciszy obserwował to nasze przytulenie i tylko strumień za nami szumiał swoje zwyczajowe szumienie. Moje usta przylgnęły do jej szyi tuż poniżej lewego ucha. To był pocałunek co pocałunkiem nie jest, a jednak serce drżało jakby wołając szczęście.
-Jest nad nami niebo, jest ziemia pod naszymi stopami. Jest życie w nas i wokół nas. Jest zapach sosny, kolor paproci, słodycz borówki też jest. Jest fioletowy twój język i twoje dłonie od borówkowej uczty. Miłość w tym wszystkim jest bardzo, tak bardzo jest Ona Miłość w Nas. Jesteś Ty i ja Jestem, zaplata nas to Miłowanie tkając z nas makramę cudowną od zawsze na zawsze, takie nasze "zawsze".
Szeptałem do Wiedźmy słowa ustami wtulonymi tuż poniżej jej lewego ucha. Tak właśnie szeptałem Ja do Niej. Szeptem tym muskałem jej czułość i słyszałem jak moje słowa z cichutkim pluskiem kapią wprost do wiedźmowego serca. Odwróciła głowę i pocałowała mnie najpierw miękko, powtarzając moje słowa w języku całowania, a potem całowanie to zjedniło Nas z lasem, niebem, ziemią pod naszymi stopami i słodyczą borówkową, a strumień zamilkł chyba.
Slawomir Podsiadlowski Zdjęcie własne
Comentarios