#kaftanblady
Stavanger KaftanBlady 11.03.2019
Pod koniec stycznia tego roku napisałem felieton o historii Flekkefjord i przypadającej na XVI i XVII wiek złotej erze handlu dębowym drewnem.
Nie tylko Flekkefjord był w tamtym czasie dębową mekką dla europejskich kupców. Okazuje się, że niewielka wioska Nedstrand w gminie Tysvær nad Nedstrandsfjorden w Rogaland także w tym okresie przeżywała swój „dębowy wiek”. Historia Nedstrand jest na tyle niezwykła, iż jestem przekonany, że przeczytacie ją z wypiekami na twarzy.
XVI i XVII wiek to okres intensywnej rywalizacji między morskimi potęgami Europy jak Anglia, Portugalia, Hiszpania, Francja czy Holandia. Walka o wpływy kolonialne, dynamiczny rozwój wielkich europejskich miast, konieczność budowy potężnych żaglowców niezbędnych do kolonialnej eksploracji „Nowego Świata”( Ameryki Południowa, Północna i Środkowa oraz Australia) „Starego Świata” (Afryka i Azja), wszystko to sprawiało, że dębowe drewno było naprawdę na wagę złota. Każdego roku duże armady kupieckich żaglowców z kontynentu wyruszały w kierunku południowo - zachodniego wybrzeża Norwegii.
W roku 1567 w dziennikach portowych Nedstrand zarejestrowano przybycie 39 żaglowców, z których 19 pochodziło z miast Szkocji. W Nedstrand zagraniczni kupcy sprzedawali alkohol, ziarna, słód, mąkę, buty i ubrania. Kupowali natomiast dębowe drewno. Z każdym rokiem handel w Nedstrand nabierał rozmachu. I tak w roku 1619 po drewno do Nedstrand przybyły w sumie 183 zagraniczne żaglowce. Handel rozwijał się tak dobrze, że 24 marca 1630 roku wioska Nedstrand otrzymała swój własny urząd celny, nazywany „Ryfylke Tollsted”. Urzędował w nim jeden celnik oraz jeden pracownik celny. Mieszkańcy okręgu Nedstrand korzystali nie tylko na lukratywnym handlu z europejskimi kupcami. Nie należało do rzadkości to, że między regularnie powracającymi kupcami, a mieszkańcami Nedstrand nawiązywały się prawdziwe przyjaźnie, a wiele z nich kończyło się małżeństwem.
Pobliskie miasto Stavanger zazdrosnym okiem spoglądało na idylliczne życie wciąż bogacących się mieszkańców okręgu Nedstrand. Włodarze Stavanger ustanowili zatem nowe prawo zakazujące mieszkańcom Nedstrand handlu drewnem, nadając tym samym miastu Stavanger prawo wyłączności. Od tego momentu wszystkie towary i drewno z Nedstrand musiało być transportowane najpierw do Stavanger i tam dopiero odbywała się wymiana handlowa z zagranicznymi kupcami.
Żeby tego było mało, na mieszkańców Nedstrand spadła kolejna tragedia, a mianowicie 14 września 1666 roku, do nedstrandzkiego portu wpłynął szkocki okręt żaglowy, którego kapitan i liczna załoga wcale nie mieli przyjaznych zamiarów. Kapitanem tego okrętu był szkocki korsarz Thomas Bennett. Zaraz po zejściu na ląd załoga szkockiego okrętu jako pierwszą ograbiła i spaliła jednostkę celną, łupiąc z niej wiele cennych dóbr. Potem przyszedł czas na domostwa mieszkańców Nedstrand i okoliczne farmy. Kroniki z tego okresu dość dokładnie opisują to, co działo się w Nedstrand.
Jacob Jørgensen został okradziony ze wszystkiego, co posiadał, a jego dom spłonął. Po tym incydencie zarówno on, jak i żona i dzieci żyli w największej nędzy. Podobnie Jens Iversen wraz z rodziną stracili wszystko. Dom kupca Ole Sandersen został okradziony ze wszystkiego a następnie podpalony. I chociaż ludziom udało się ugasić pożar, kupiec Ole stracił cały majątek (z informacji zawartych w kronikach, wiemy, że dom kupca Ole Sandersen został tak dokładnie splądrowany, że nie został mu nawet garnek do ugotowania strawy).
Wielu mieszkańcom udało się uciec do lasu, ale Jacob Jørgensen, Tore Jonsen Leira, Peder Nilsen i Ola Torgjeldsen zostali porwani na okręt Bennetta jako zakładnicy. Piraci zagrozili, że zabiją zakładników, jeśli reszta mieszkańców nie wyda im wszystkich dóbr, z którymi zdołali uciec. Kiedy jednak piraci przeliczyli dobra zrabowane z jednostki celnej, łup okazał się tak okazały, że zwolnili zakładników i odpłynęli.
Mieszkańcy Nedstrand nie zdołali już nigdy odzyskać swojego statusu z okresu wcześniejszej świetności. Jeszcze w roku 1704 pojawiła się niewielka szansa na uzyskanie dla miasta statusu „twierdzy” i związanych z tym przywilejów. Zmieniono wtedy nazwę miasta na Fredrikstrand i czekano na wizytację króla Fryderyka IV, który w tym właśnie roku wizytował Rogaland. Król Fryderyk IV został ugoszczony wykwintną kolacją, podczas której przedstawiono mu plany budowy fortecy Fredrikstrand. Król zapoznał się z nimi, spożył kolację po czym udał się w dalszą podróż, pozbawiając mieszkańców wszelkich złudzeń, co do możliwości realizacji tego planu.
Mimo, iż Nedstrand to dzisiaj niewielka wioska licząca sobie około 950 mieszkańców, warto przy okazji zwiedzania wyspy Karmøy, udać się tam by posłuchać echa dawnego handlowego zgiełku i puścić wodze wyobraźni w poszukiwaniu śladów szkockiego pirata Thomasa Bennetta. Znajduje się tam też atrakcja turystyczna Himakånå nazywany „mały język trolla”. Formacja skalna podobna do „Języka trolla”, z której można podziwiać Nedstrandsfjorden.
O takich i innych ciekawostkach z historii Norwegii, kraju, w którym przyszło nam żyć, będę pisał zapewne nie raz, po wypiciu kolejnej szklaneczki mojej ulubionej irlandzkiej (nie szkockiej) whisky.
Stavanger KaftanBlady 11.03.2019 http://Kaftanblady.com
Comentários