Wybraliśmy się na spacer do kamienia przypominającego wyglądem Wiedźmę i Maga w wiecznym przytuleniu. Tak ich kiedyś określiliśmy.
To jedno z naszych miejsc mocy.
Nieduży samotny głaz leżący w otoczeniu wyjątkowo rozłożystych drzew kilka metrów od jeziora. W swoim kształcie głaz wyglądający jak Wiedźma i Mag klęczący i obejmujący się ramionami na wieki.
Miejsce to naznaczone jest obecnością potęgi Miłości.
Miejsce, w którym Ziemia sączy łzy głębokiego wzruszenia nad Miłowaniem Kobiety i Mężczyzny, wzruszeniem swym darowując im wieczność intymnego wtulenia w pięknej formie granitowego głazu.
Staliśmy tam chwilę dotykając skamieniałych kochanków, chłonąc szczęśliwe łzy gęstej mocy Ziemi. Energia ta jak olej błogosławieństwa oblewała nas ciszą, pokojem, trwaniem poza czasem w formie Miłosnej JEDNI.
Drżałem w przepływie mocy jak pod wodospadem iskier.
-Pachniesz przedwiecznym deszczem Magu wzruszony.
-Pachniesz wilgotnym mchem Wiedźmo z warkoczykami.
Uśmiechnęła się i pocałowała mnie w policzek. Chwyciłem jej dłoń i ruszyliśmy ścieżką wzdłuż jeziora.
Nastała złota godzina. Słońce ozłociło krajobraz nie szczędząc blasku wiedźmowym policzkom. Ależ ona jest piękna.
Zatrzymałem się, objąłem ją mocno i obsypałem pocałunkami drżącymi jak brzozowe listki.
-Miłością wnikasz w pozorny chaos żywiołowej kobiecej natury mój odważny Magu. Czuję ciebie, widzę ciebie wiedźmowym sercem a ty zanurzasz się w mojej alchemii darowując jej brakujący aromat i DOPEŁNIASZ NAS.
-Czuję i ja ciebie Wiedźmo mocna. Zaiste jest to pozorny chaos twojej żywiołowej kobiecej natury, coś jak poranne twe nieuczesanie. Niby chaos a jednak niewysłowione kobiece piękno. Ślady obecności żywiołów wszelkich, tańczących w tobie swój stwórczy alchemiczny taniec. Nie obawiam się podążać za kobiecą integralnością Bogini w tobie. Przeciwnie, świadomy swej własnej boskości, siły i mądrości czuję, że to jedyna, pięknie prawdziwa droga i inną nie chcę kroczyć już NIGDY. Integracja, boska JEDNIA jak nasza Wiedźma i Mag śpiący w granitowej wieczności zjednoczenia.
Zatrzymała się i zerknęła na mnie a w jej oczach dostrzegłem iskierki łez poruszenia. Jej dwa warkoczyki migotały w moich oczach jak miotełki wymiatające to, co W TERAZ zbędne.
-Zatem pocałuj mnie tak wiesz… zrób to i niech oddechy nam się zjednią, niech słoneczny miód złotej godziny zastygnie na nas blaskiem.
I wyszliśmy poza ramy naszej fizyczności.
I znów nasze stopy wrosły w Ziemię, nasze czucie zlało się w jedno z wodami Ziemi, nasze serca zrównały rytm z bezkresnym pałacem wszystkich gwiazd.
I Stało się tak, że odnaleźliśmy to, czego tak wielu szuka, a tak niewielu znajduje.
Stało się, że posiedliśmy „Świętego Graala” ludzkości - SIEBIE W MIŁOŚCI.
Comments