Świat wokoło pokryty był igiełkami diamentowego lodu. Szliśmy wzdłuż zamarzniętej tafli jeziora Sealand, a nasze oddechy mieszały się tworząc mikro chmurki znaczące nasz ślad.
-Spójrz Magu, oddychając tworzymy malutkie chmurzaste nieba unoszące się nad ścieżką.
-Jeszcze chwilę temu, to były zwyczajne obłoki pary, a teraz słowem zmieniłaś je w chmurzaste mikroświaty.
Zimowe Słońce zawieszone nisko nad horyzontem, oświetlało twarz Wiedźmy i jej wesołe oczy. Stała tuż przy brzegu zamarzniętego jeziora i wydychała powoli stróżki białej pary układając wargi w śmieszny mały dzióbek.
-Tak, tworzę światy. Tworzę je oddechem, westchnieniem, słowem, myślą, gestem, intencją nawet, tworzę, nieustannie tworzę mój Magu. Teraz sięgnę myślą po promienie tego pomarańczowego Słońca i uplotę z nich nowy świat. W samym środku zamarzniętego kawałka Norwegii, słowem uczynię ciepły zielony gaik. Taki australijski pełen eukaliptusowych drzew, a na nich niedźwiadki Koala, uczepione gałęzi i sięgające leniwie po zielony liść. Tuż obok szumiąca oceaniczna plaża, a na horyzoncie rafy koralowe znaczące morską powierzchnię bielą spienionych fal. Powietrze pachnie oceanem, eukaliptusem i twoim mnie ukochaniem.
-A jak pachnie moje ciebie ukochanie?
-Nie wiesz łobuzie?
Podeszła do mnie, zdjęła wełnianą rękawicę i położyła dłoń na moim policzku.
-Pachnie ono rajem mój Magu, takim, w którym wszystko jest obecne, wszystko jest słuszne, Wszystko jest prawdziwe, wszystko jest właściwe, wszystko jest możliwe, wszystko jest wszystkim a my w samym tego środku. A jak zabierzesz mnie teraz do domu, będzie pachniało obiadem, który zjemy razem.
Stavanger KaftanBlady 30.01.2021

Comments