Świeczkowy płomień kołysal się zabarwiając żółtą poświatą salonowe wnętrze. Tańczące na ścianach cienie malowały ulotne obrazy.
Wraz z Wiedźmą siedzieliśmy wtuleni w siebie i sączyliśmy czeremchowe wino. Wesołą czułością przytulenia, zaplataliśmy wątki czasowe jesiennego wieczoru.
To był taki nasz wspólny "seidr", czyli wiedźmowe snucie szczęśliwych nitek, w które wplataliśmy radosne szepty i milczenie całowania.
Smaczne było to całowanie i wesołe szeptanie, a wszystko tak bardzo nasze, tak wyłącznie nasze, że nawet chochliki nie miały śmiałości wyjść spod szafy.
Wiedźma wyjmowała ze szkatułki wspomnień obrazki radości minionego lata i układaliśmy z nich kalendarz roku pięć tysięcy dwieście siemdziesiątego ósmego. Roku co był, jest i co będzie.
Slawomir Podsiadlowski
grafika - Vibeke Alvestad

Comments