Siedziałem na skale obok hotelu w którym mieszkałem i obserwowałem ludzi wychodzących zeń na taras z basenem. Kilkanaście metrów dalej stał jakiś człowiek i gapił się na mnie. Nagle pochylił się, wziął do ręki kamień i rzucił nim w moją stronę.
Chybił, ale ja nie zamierzałem być jego celem. Zeskoczyłem z skalnej półki i podbiegłem do człowieka, który cisnął kamień. Nie uciekał, przeciwnie, stał w miejscu jakby czekając na mnie i uśmiechał się. Stojąc tuż przed nim, patrzyłem mu w oczy.
-Skąd jesteś? -Trudno powiedzieć. -A gdzie się urodziłeś? -W Somalii.
Pomyślałem, że to dziwne odpowiedzi, tym bardziej, że typ był białym mężczyzną wyglądającym na europejczyka. No dobrze, może być kosmopolitą i żyje podobnie jak ja, ale czemu rzuca we mnie kamieniami?
-Nie myśl o tym kamieniu, chodź do baru, postawię ci drinka.
To było tym bardziej dziwne, potrafi czytać myśli. Wciąż uśmiechnięty, przyjacielsko objął mnie ramieniem i poprowadził do hotelowego baru, gdzie zamówił dla nas drinki, nie pytając mnie wybór.
-Wiem, że ta sytuacja może wydawać się tobie dziwna, ale nie dzieje się nic nadzwyczajnego. -Wyjaśnij mi to - Odpowiedziałem sącząc irlandzką whiskey podaną nam przez barmana.
-Bo ja jestem tobą z innego wątku czasowego, a dziś mamy jeden z wielu splotów, w których istniejemy jednocześnie. -To ma sens, zatem wypijmy za to spotkanie. -Wypijmy.
Wyjął z kieszeni pudełko nie większe od pudełka zapałek, położył na ladzie i podsunął w moją stronę.
-To dla ciebie. -Co to jest? -Sprawdź.
Było ciężkie jak swoje wymiary. Na wieczku dostrzegłem wypukły czerwony punkt. Dotknąłem go i pudełko się otworzyło.
-To z twojej linii czasowej? -Niezupełnie, ale będzie tu działać. Wystarczy, że po otwarciu przyłożysz do serca i poczekasz chwilę. -I co wtedy się stanie?
Uśmiechnął się i wyparował zostawiając niedopitą whiskey.
Slawomir Podsiadlowski
/zdjecie własne/

ความคิดเห็น