Wyszliśmy z gęstego zagajnika wprost na trawiastą łąkę skąpaną w słonecznej słomkowej poświacie. Dziwne, że nigdy wcześniej tu nie dotarłem. Aromat sosnowych igieł z jednej strony, wesołe wirowanie brzozowych listków z drugiej strony i kojący szum lekkiej bryzy w koronach niskich drzew. Niewielkie jezioro zamykające przestrzeń od zachodu, migotało milionem refleksów popołudniowego słońca.
-Skąd znasz to miejsce?
-Nie znam, kierowałam się wyczuciem.
-Kocham twoje wyczucie.
Zerknęła na mnie znacząco, wzrokiem wskazując na plecak, który położyłem pod stopami. W jej potarganych włosach tkwiło kilka suchych listków przygarniętych podczas przeciskania się przez krzaki na skraju lasu. Lekko przymrużone oczy, rumiane policzki, ciepła radość wypełniająca całe jej oblicze, wszystko w niej zdradzało pełną integrację z chwilą.
Rozstawiłem namiot i w stosownej odległości przygotowałem niewielkie palenisko. Wiedźma przechadzała się boso po miękkiej trawie, od czasu do czasu przykucając by sięgnąć po jakieś zioło.
-Wiesz, że im więcej czuję, tym bardziej kocham?
-Przecież Ty cała jesteś czuciem.
-Nie cała jeszcze, ale już wkrótce.
Podniosła się i pomaszerowała w stronę wody. Słońce podkreśliło jej sylwetkę, a wiatr zatańczył z włosami.
Tak ja to wiem, ona cała jest miłością, kocha życie a ono odwzajemnia się wiatrem tańczącym w jej włosach. Za chwile zakocha w sobie to jezioro, wieczorem wszystkie tutejsze żaby i świerszcze wygrają dla niej prywatny koncert, a gdy spojrzy w niebo, gwiazdy oszaleją ze szczęścia.
-Chodź do mnie, potrzebuję cię tutaj.
-A mogę przybiec?
-Nie, masz przyjść powoli, zdejmij buty i czuj, po czym stąpasz.
Stanąłem obok niej wdychając miły zapach, który ją otaczał. Na jej wilgotnych wargach dostrzegłem skrawki zielonych listków, a palce jej prawej dłoni były świeżo zielone. Odwróciła się i stanęła naprzeciw mnie patrząc mi głęboko w oczy.
-Czemu mnie jeszcze nie całujesz?
********
Stavanger KaftanBlady 22.02.2020
Comments