Staje się tak, że zatrzymujesz wszystkie zewnętrzne bodźce napierające na Ciebie z wielką siłą. Po prostu zatrzymujesz to bo tak chcesz. Mówisz STOP i przestajesz słyszeć jazgot oraz widzieć obrazy co są po prostu nie Twoje. Ty pozostajesz wyłącznie z tym co czujesz, z tym co jest Twoim oddechem, serdecznym rytmem, czuciem w zasięgu świadomości, w zasięgu tego kim jesteś od tysiącleci.
Wtedy staje się coś fundamentalnego.
Ja porównuję to do stanu kompletnej nagości. Stanu gdy całym sobą doświadczam zewnętrzności niczym nie zakłóconej. Cała sensoryczność podaje mi PRAWDĘ, nie interpretacje prawdy, ale czystą prawdę o architekturze wszechświata. Bez religijnego poprawiania, politycznego bełkotu, filozoficznej próby rozsmarowania człowieczego bytu na jałowej kromce jednego życia.
Ja po prostu CZUJĘ KIM JESTEM.
Kiedyś na jednej z wypraw po pustkowiach Norwegii, po dłuższym wędrowaniu, nocą wszedłem nagi do jeziorka przy którym rozstawiłem namiot. Chłód wody otaczał mnie zewsząd, przenikał prawdą odczuwania i oczyszczał. Położyłem się na wodzie patrząc w gwiezdny bezkres na niebie. Byłem sam na sam z Źródłem, chłonąłem to całą człowieczą istotą. Wychodząc z wody czułem w nagości żar zbliżającego się ogniska. Dziękowałem za dar płomienia ale nie tylko tego z ogniska... Najpierw tego com go pojął w sercu.
Też tak masz? Zatrzymujesz cały jazgot na zewnątrz i pozwalasz sobie najpierw być sobą a potem poczuć? A gdy już poczujesz to rozpoznajesz i pojedmujesz świadomą decyzję co do działania. Zostawiasz co nie Twoje i tworzysz co serce podpowiada?
Dla mnie to właśnie PROSTOTA życia i pokora wobec piękna i czystości natury, której nieodłączną częścią JESTEM.
Slawomir Podsiadlowski
Comments