Poczułem dziś szczególnie gęsty dreszcz przepływających myśli. Poddałem się im, pozwoliłem by „zrobiły swoje” i dostałem prezent niezwyczajny taki.
Prezent w postaci pewności, że jestem człowiekiem kochanym.
Ta pewność, pozwoliła mi spojrzeć na samego siebie, stojącego w strumieniu światła przenikającego przez moją historię, i wydobywającego z niej wszystkie momenty, w których Miłość przychodziła do mnie niczym aniołowie zjawiający się nagle i zawsze wtedy, gdy trzeba.
Takie wyjście z siebie w świetle Miłości, to możliwość zobaczenia siebie bardzo dokładnie, wnikliwie, oglądanie z troską i uwagą dla swojego wnętrza i zewnętrza.
Coś jak oglądanie swojej twarzy w lustrze…
Jak wyglądam? Czy mogę tak „wyjść do ludzi”? Czy potrzebna może jakaś kosmetyka, by nie gorszyć innych swoim „niestosownym” wyglądem?
A może moja twarz, moja historia, jest po prostu moją twarzo-historią, i Miłość przychodzi by mi opowiadać o tym, że Ona ta Miłość właśnie, Miłuje mnie takiego, jakim jestem.
Miłość widzi mnie dokładnie z atomową rozdzielczością. Przenika mnie swoją świadomością aż do ostatniego kwarka, i szepcze delikatnie o zakochaniu…
Moi drodzy czytelnicy!! Życzę Wam z całego serca, z głębin mojej świadomości, byście teraz poczuli się KOCHANI, byście zobaczyli jak piękni jesteście w oczach MIŁOŚCI.
Comments