Języki ogniskowych płomieni lizały gwieździste niebo, od czasu do czasu sypiąc w górę garść iskier ku uciesze Wiedźmy.
Jakże pięknie ona wygląda w pomarańczowo migotliwej poświacie, z dziecięcą radością obserwująca iskry stworzone przez naturę dla tej właśnie chwili. Nie wiem, co bardziej rozświetlało tę polanę, ognisko czy jej radosne oblicze.
Za każdym razem, gdy snop iskier strzelał w niebo, Wiedźmowe usta poruszały się wypowiadając coś bezgłośnie, a jej oczy śledząc ulatujące światełka podążały w kierunku gwiazd.
-Co tam sobie szepczesz kochana?
Popatrzyła na mnie z czułością, po czym podała mi dłoń, ciepłą, delikatną i zieloną od ziół zbieranych dzień cały. Poczułem dreszcz spływający po moich plecach aż do kłody, na której siedziałem. Zamknąłem oczy i zobaczyłem jej myśli a w nich świetliste kwiaty o przezroczystych płatkach. Każdy z nich inny, każdy emitujący swoje własne wielobarwne światło, każdy wyjątkowy jakby posiadał osobowość. Tak, to były osobowości, kwieciste byty obdarzone świetlistą mądrością. Odpowiadały na wiedźmowe szepty pulsując pięknem.
-To z nimi rozmawiasz?
-Tak.
-I, co one mówią?
-One mówią o twoim sercu. Ich kwiecista natura podziwia serdeczność, z jaką na mnie patrzysz. A ja Opowiadam im o miłości i pozdrawiam z tego miejsca, w którym się znajdujemy.
Mówiąc to uniosła drugą dłoń i zbliżyła do ognia trzymany w niej patyk a gdy ten zapłonął, zaczęła kreślić nim serca w powietrzu. W pewnej chwili wstała, spojrzała wysoko w niebo i niemal krzycząc wyśpiewała znaną mi już piosenkę.
Powstańcie siostry moje, czas by zawołać jednym głosem.
Powstańcie siostry moje, gdyż właśnie nadszedł nasz czas.
Powstańcie siostry moje i otwórzcie odwieczne zdroje.
Niech zaczerpną z nich tęskniący za pokojem.
Znad jeziora poderwała się ciepła bryza i porwała jej włosy, a jej spódnica uniosła się i opadła.
Wiedźma podeszła do mnie i szepnęła mi do ucha
-Masz na głowie wielką ćmę. Ja idę teraz popływać, a ty dbaj o nią aż do mojego powrotu.
-A, co będzie jak wrócisz?
-Wtedy zaniesiesz mnie do namiotu i będziesz dbać o mnie, bo ćma uleci do swoich.
Zrzuciła z siebie odzienie, i dumnie pomaszerowała do wody.
Stavanger KaftanBlady 27.02.2020

コメント