Drzwi frontowe otworzyły się i poczułem chłodny podmuch jesiennego powietrza wnoszącego szum deszczowej pogody. Spojrzałem w kierunku drzwi i zobaczyłem Wiedźmę, zapłakaną, bezradną, kompletnie przemoczoną, trwającą w bezruchu u progu, z trudem wypowiadając jakieś niezrozumiałe słowa.
Stała tak ociekając deszczem i patrzyła na mnie oczami pełnymi łez.
Zerwałem się z fotela wystraszony, by przede wszystkim wprowadzić ją do domu.
-Co się stało? Ktoś Ciebie skrzywdził?
Powiesiłem jej mokrą kurtkę na wieszaku, wprowadziłem Wiedźmę do salonu i pomogłem jej usiąść na fotelu. Nie mogła wydobyć z siebie ani słowa, tylko pochlipując mruczała coś niezrozumiałego. Nawet jej myśli były dla mnie niedostępne.
Okryłem ją kocem, na stopy wsunąłem grube skarpetki i podałem filiżankę z imbirową herbatą.
Sam usiadłem u jej stóp w oczekiwaniu na wyciszenie, masowałem jej drobne stopy patrząc jak wąziutkie od zapłakania oczy powoli otwierają się, a wir myśli z wolna spowalnia.
Trwaliśmy tak dłuższą chwilę patrząc sobie w oczy, pozwalając by nasze serca spotkały się we wspólnym rytmie.
-Ja jestem duszą, ja po prostu najpierw czuję wiesz prawda Magu?
-Tak kochana, wiem to.
Wciąż trzymałem jej stopy, czując jak powraca w nich wiedźmowa energia.
-Pamiętasz, tam pod tunelem kolejki, zawsze stała taka kobieta sprzedająca czapki, które sama robiła na szydełku. Kiedyś przechodząc obok niej zerknęłam na tę w kolorze indygo i wtedy poczułam jej myśli. I wiesz, no po prostu podniosłam wzrok by spojrzeć w jej oczy i zobaczyłam jej historię, całą historię jej życia.
Znowu zaczęła drżeć, a ja chwyciłem mocniej jej stopy.
-Tak pamiętam tę kobietę, ma w oczach dobroć.
Wyciszona już nieco Wiedźma wzięła głębszy łyk imbirowej herbaty i rękawem otarła łzy z policzka.
-Ona, ta kobieta miała w sobie światło tak piękne, tak dobre, wyjątkowe takie. Wtedy, gdy na nią spojrzałam, także i ona mnie poczuła. Nasze spojrzenia spotkały się i ona poprowadziła mnie do swojego wnętrza pozwalając mi poczuć całą siebie.
-Nie wspominałaś mi o tym nigdy.
-Nie, bo to było tylko nasze, takie wiedźmowe wiedzenie, no wiesz. To, czego mi wtedy pozwoliła doświadczyć, trzymam wciąż w szkatułce duchowych skarbów, takich, co są jak encyklopedia wiedzy o ukochaniu życia. Mądrość, do której już nie raz odwoływałam się, by poczuć w chwili nieczucia. Dostałam od niej taką bezcenność wiesz? Dar niczym mapa Miłości.
Zobaczyłem jak do jej oczu powracają diamentowe łzy wzruszenia.
-Bo jej już nie ma tutaj. Dziś znowu szłam tunelem i tam jest puste miejsce, ale gdy je mijałam….
Rozpłakała się…
-No, bo ona jest już po drugiej stronie, wróciła do domu. Dostałam od niej dziś ostatnią bezcenność, i czuję jak krystalizuje w moim sercu. Ten ostatni dar, to błysk świadomości, którego mi brakowało, by otworzyć kolejne drzwi. Ale to nie wszystko. Jak wróciłam do samochodu, na siedzeniu leżała wełniana czapka z włóczki w kolorze indygo.
To mówiąc, wyjęła z torby czapkę i przytuliła ją do policzka.
W tym momencie znowu otworzyły się drzwi frontowe, ale tym razem nikogo w nich nie było.
Wiedźma spojrzała na mnie z rodzącym się uśmiechem na policzkach i szepnęła
-Tak. I dla niej, zrób herbatę z jednym kryształkiem cukru, ale zadbaj by dobrze się rozpuścił.
***
Moi kochani czytelnicy, chcę dzisiaj zapalić kilka światełek we wspólnej świadomości.
Ostatnio moje życie tutaj, odarło ze mnie wiele zasłon, takich ociężałości, niepotrzebności przeszkadzających w prawdziwym widzeniu drugiego człowieka. Rzeczywiście czuję, że dostaję od Wszechświata niezwykły dar widzenia jeszcze bardziej.
Jednak tym razem już nie chodzi o zachwyt nad doskonałością i harmonią wszechrzeczy, to mamy już jakby w ramach patrzenia obudzonym wzrokiem. Tym razem, chodzi o widzenie mikroskopowe, dostrzeganie najmniejszych drobinek dobroci i miłości, które przecież składają się na nasz Miłosny heroizm.
Ty i ja, składamy się z okruszków cudowności, które wciąż rozsypujemy żyjąc swoje życie. Obsypuje się ta cudowność z nas, jak cukier puder z pączków, i siejemy te słodkie świadectwa naszego zakochania w życiu. Niesamowite jest to, że nic z nas nie ubywa, przeciwnie, im większą chmurę ukochania zostawiamy po sobie, tym bogatsi w Miłość stajemy się. I tak wciąż i wciąż…
I niech tak będzie.
댓글