Stavanger KaftanBlady 23.11.2019
Zwróciliście uwagę na taki fenomen polegający na tym, że są osoby, które samą swoją obecnością wprowadzają specyficzną atmosferę, że w ich obecności czujemy się zupełnie inaczej? Czasem są to osoby przybywające z cienia i wprowadzające cień.
Czasem przeciwnie, spotykamy kogoś, kto zdaje się być nosicielem światła, wszystko co robi, mówi, jak się porusza, wszystko to jest spójne, płynne, ciepłe i harmonijne.
Dziś chce dać Wam taki prezent.
Urażona duma
Kilka dni temu gdy wracałem z pracy, miałem pokaleczoną dumę. Okazało się, że jeden z projektów nad którym pracowałem miesiąc wcześniej, nie wykonałem wystarczająco dobrze. Jednym słowem zawiodłem. Taka mała lekcja pokory zawsze jest bardzo pożyteczna, gdyż pomaga utrzymać ego w ryzach. Wracając do domu czułem, że to nie koniec lekcji? Bowiem od kilku już lat, moje życie wypełnia swoista harmonia, inaczej mówiąc dostaję równowagę ducha. Gdy przytrafia mi się jakaś porażka, z innej strony życie przychodzi z czułym przytuleniem.
Tak też było tym razem, gdy podchodząc do drzwi domu w którym wynajmuję mieszkanie, pod stopy spadł mi żółty liść a obok drzwi stał kot. Podniosłem liść, i spojrzałem na kota. Siedział, patrzył się na mnie, i jedyne co miał mi do powiedzenia to zwyczajne, uporczywe „miał”. Dziwne to było zachowanie z jego strony, bo normalnie ten kot obchodzi mnie szerokim łukiem i podąża w swoją stronę. Tym razem, kot po prostu wszedł mi do domu i po obejściu niemal całego mieszkania usadowił się na sofie. Ja przygotowałem sobie jakiś obiad, poczym usiadłem na sofie obok kota i zająłem się posiłkiem. Kot obserwował mnie uważnie, ale na jego obroży był wygrawerowany napis „Ikke mat meg” (bo to norweski kot był) co znaczy „nie karm mnie”, zatem zastosowałem się do zalecenia. Zjadłem swój obiad i korzystając z okazji, że kot znów poszedł zwiedzać mieszkanie, wyciągnąłem się wygodnie na sofie by oglądać liść który spadł mi pod stopy.
Analiza liściowatej magii
Oglądałem liść pod światło, kapilarne żyłki w liściu tworzące fascynujący ornament, to taka sieć niesamowicie misternych połączeń. Patrzyłem na ten „układ krwionośny” liścia i skojarzył mi się on z urządzeniami które buduję w pracy. Tam też tworzę system połączeń półprzewodnikowych, których zawiłość i komplikacja sięga granic możliwości technologicznych dostępnych dla człowieka. W tym liściu jednak było coś tak fascynującego, tak genialnie pięknego, że nie potrafiłem oderwać od niego wzroku. Właśnie dokonywał się proces przytulania mojej urażonej dumy, przez genialność liściowej materii. Kolejny raz zdałem sobie sprawę z potęgi MIŁOŚCI. Życie tworzy coś takiego zwyczajnego jak liść, ot taka forma ziemskiego życia wyposażona w chlorofile i kapilarny system dystrybucji soków. A jednak łatwość z jaką tworzą się w przyrodzie takie struktury, i ich genialność sama w sobie, to po prostu manifestacja potęgi energii życia w skondensowanej postaci.
Gdy tak kontemplowałem genialność liścia, poczułem, że coś wskoczyło na mnie.
Kocia czułość w pełnej darmowości
Kot stwierdził, że najwyższy czas zwrócić moją uwagę na jego dystyngowaną obecność. Wskoczył na mnie i spacerował chwilę po moich nogach i brzuchu, po czym zaczął rytmicznie ugniatać mój brzuch przednimi łapami. Odłożyłem liść by odwzajemnić kotu czułość. Wygłaskałem koci grzbiet patrząc jak ten się wije pod moim dotykiem. To była już kumulacja życiowego przytulenia. Rozczulony pięknem liścia, zostałem po prostu powalony kocim ukochaniem. Życie właśnie podarowało mi coś tak szokująco pięknego i cudownego w swojej prostocie, że nie mogło mi się przydarzyć nic bardziej kochanego.
Oczywiście gdy jego Kocia wysokość stwierdziła, że misja pocieszania dobiegła końca, udała się do drzwi wyjściowych miałcząc przy tym znacząco.
Pozostałem sam ze swoim liściem, i pomyślałem że przychodzi czas gdy znowu wszystko się zmieni.
Świat teraz oddał cudownym liściom wolność i za chwilę nowa forma ukochania opadnie na nas łagodnie. Płatki śniegu opadną by przytulić i zachwycić swoją białą puchową łagodnością.
Życie jest cudowne, człowiek jest cudowny, każdy z nas jest formą manifestacji MIŁOŚCI w najpotężniejszej możliwej w tym świecie formie. Wszystko w nas jest gotowe do tego by kochać, dawać świadectwo Miłości. By pojawiać się ze swoim światłem wszędzie gdzie tylko posyła nas życie.
Niesamowite jest to, że Ty i ja, mamy do zaoferowania światu prawdziwą kumulację tego wszystkiego co po trochu widzimy, czy to w aksamicie kocich ruchów, w liściowatej misterii, czystości śniegu, pięknie muzyki, harmonii kolorów, energii płomienia świecy, potęgi życia zawartej w malutkim nasionku, szepcie czy pieszczocie ukochanego, zapachu świerku, eksplozji radości, prostocie dziecięcego kochania…
Zatem moi kochani czytelnicy, z całego serca życzę Wam i sobie teraz, byśmy mieli to w sercach, byśmy mieli odwagę by nieść miłość i radość w naszych słowach, gestach, spojrzeniach.. Byśmy potrafili zadbać o to co najbardziej warte jest naszej uwagi, o MIŁOŚĆ do życia, do wszystkiego co znajduje się w naszej rzeczywistości.
Nasze dusze tylko czekają na znak, by rozpocząć proces uruchamiania potężnych zasobów ludzkiej natury, które być może wciąż drzemią w nas nie obudzone.
Stavanger KaftanBlady 23.11.2019
Comments