Całe popołudnie spędziłem siedząc na jednej z półek skalnych wybrzeża fiordu Hafrsfiord, obserwując rozbijające się fale. Współistnienie tych dwóch żywiołów, wywołało u mnie rodzaj głębokiego transu.
Każde uderzenie fali o skałę pod moimi stopami, pozostawiało po sobie tantryczny szept spienionej wody, do granic przesycony esencją kodów życia. Wyławiałem z tego iskierki odczuć, układających się w mojej świadomości w genialny obraz prawdy bycia sobą.
Wróciłem do domu jeszcze przed wieczorem, oczyszczony i pełen diamencików czystej świadomości.
Wszedłem do salonu i zastałem Wiedźmę siedzącą przy stole, ukręcającą świece z miękkiego wosku. Jej dłonie skręcały proste woskowe rolki w strukturę spirali podobnej do splotu DNA, które potem odkładała na leżący obok pergamin.
Uniosła głowę i spojrzała na mnie.
-O jakiż mój Mag żółty się zrobił taki i te diamentowe iskierki w oczach. No no, proszę Maga czuję pełnię w twym sercu. Złota aura to dar Mateczki Ziemi.
Zerknąłem na swoje dłonie, nie widziałem tam złota, raczej jesienną zieleń. No, ale w tych sprawach z wiedźmą się nie dyskutuje. Podszedłem do niej i położyłem dłonie na jej ramionach uciskając je lekko.
-Za długo już siedzisz moja droga, masz napięte mięśnie w karku.
Odchyliła głowę do góry zamykając oczy.
-Twoje dłonie kształtują moje odczuwanie.
-Tak jak Twoje kształtują woskowe spirale DNA?
-Inaczej, gdyż ja nadaję kształt moim świeczkom według mojej woli. Twój dotyk natomiast, współdziała ze moim odczuwaniem i podąża za naszą wspólną świadomością.
-Czuję Ciebie pod palcami. Czuję to, co Ty czujesz i rzeczywiście podążam za tym, czy to jest wspólna świadomość?
Wstała i odwróciła się do mnie, by po chwili wtulić się obejmując moją szyję ramionami. Czułem jej ciepły szept na karku.
-Obejmujesz mnie Magu i czujesz wdzięczność mojego ciała, podążasz za nią podarowując mi radość odczuwania. Dotykiem otwierasz drzwi do wspólnej przestrzeni, w której dzieje się nowe. Tak jak Twoje morskie fale, składały wilgotne pocałunki skale, na której siedziałeś i tym całowaniem tworzyły mantrę życia.
-Ej znowu mnie czytasz..
-Owszem, i podoba mi się to co czytam, mam od tego dreszcze.
Uwolniła się z moich ramion i odsunęła nieco, patrząc mi prosto w oczy.
-Co czujesz teraz Magu?
-Czuję wspólność i to, że jesteś skarbnicą doświadczać wielu pokoleń kobiet, które są przed Tobą i są po Tobie i które są. Czuję, że Twoja kobiecość, to istota świadomości bycia tym, kim jesteś, byłaś i będziesz, a nawet więcej jeszcze. Jesteś kroniką cudownie kobiecej obecności w świecie. Czuję, że pragniesz bym Ciebie przeczytał, bym cząstka po cząstce odkrywał Ciebie, Twoją prawdę najgłębszą. Czuję, Twoje zaproszenie do współodczuwania plastyczności dotyku.
-Zatem podejdź i przeczytaj mnie, daj mi dotyk, taki, w którym poczuję Ciebie całym swoim doświadczeniem. Bądź tym, który odnajdzie źródła, w których rodzą się dreszcze, tym, który sprawi, że rozkwitnie natura moich zmysłów i uwolni szczęśliwe westchnienie. Daj mi to, bo chcę zapalić moje świeczki naszym płomieniem.
Stavanger KaftanBlady 20.09.2020
Comments