Stavanger KaftanBlady nyheter 04.09.2018
Po tych dwóch trudnych felietonach, które wywołały tak wiele skrajnych emocji, pozwólcie że wrócę na swoje podwórko, by sięgnąć po światło.
Pisałem Wam już o wodospadzie Manafossen, i dolinie Man. Właśnie Man, to jest to wyjątkowe miejsce, które przynosi mi szczególną ulgę, karmiąc wolnością i pięknem. Nawet nie potrafię już policzyć, ile razy tam właśnie, szukałem spokoju. Czasem zabieram ze sobą namiot, trochę ciepłych rzeczy, gdy pora roku tego wymaga, i pozwalam sobie zostać na noc w tej kolebce życia. Chociaż bywa, że trudno oprzeć się pokusie wygodnego spędzenia weekendu, siedząc na sofie i sącząc wyśmienitą whiskey. Mimo to, zawsze gdy wybiorę noc w Man, wracam przeszczęśliwy, pewny trafności swojego wyboru. Za każdym razem, kiedy podchodzę najpierw do wodospadu, a potem dalej w dolinę Man, wyczuwam nadzwyczajną dynamikę tego miejsca. To uczucie jest tak wyraźne, że aż fizyczne. Pierwsze uczucie wręcz upokarzające, to potęga mieszkającej tam wolności. Dolina Man, jest przesiąknięta wolnością. Zapytacie, czemu użyłem słowa „upokarzające”? Bo przychodzę tam zwykle, wnosząc ze sobą całą masę czarnych myśli, lęków, obaw przed dniem jutrzejszym, przytłoczone serce ciężarem win, jakieś tęsknoty i pragnienia, których głód odbiera mi równowagę. Wchodząc tam, z całym tym bagażem, świadomy swojego smutku, wręcz przywiązany do swoich trosk, czuję jak Man potrząsa mną z dużą mocą. Dostaję cios od jego majestatu, cios który wytrząsa z mojej duszy, wszystkie chore projekcje i jadowite myśli. Zrywa mi ciężką kulę, uwiązaną do moich nóg. To jest prawie jak wrzask w moją stronę „Ej Sławek!! Co ty znowu za gówno tutaj wnosisz? Z czym znowu przychodzisz? Czy wiesz że, obrażasz mnie swoją małostkowością? Opamiętaj się chłopie!!”. Man krzyczy i pluje na mnie wodospadem. Ten właśnie cios, wrzask doliny, ryk wodnej lawiny, spada na mnie w postaci odzyskania świadomości wolności. Zaczynam znowu rozumieć, przypominam że wolność jest właśnie we mnie, tylko nie mogę jej widzieć, zaślepiony codziennością. Ten cios jest bardzo potrzebny, bo on kruszy zbroję pychy, i odsłania serce, by przygotować je na nowy cios. Tym razem będzie to cios delikatny i ożywczy. Jak uderzenie piękna, niczym silny podmuch przewietrzający serdeczne przestrzenie. To właśnie jest moje doświadczenie z doliny Man. Ona kruszy moją pychę, uwalniając mnie do przyjęcia piękna. To ważniejsze od wysprzątania mieszkania!! Bo siadając nad rzeką w dolinie Man, staję się częścią tego miejsca. Jeżeli częścią tego miejsca, to też częścią tej wolności i piękna które tam mieszka. Zatem, staję się tak samo piękny i wolny, jak przestrzeń która mnie do siebie przyjęła. Dla tego właśnie wcześniej, użyłem tego określenia „kolebka życia”, bo tam, w pewnym sensie mogę się odrodzić, i odzyskać twarz. Bo wtedy też, przywraca mi się hierarchia wartości. Zaczynam znowu czuć zapachy!! Zaczynam znowu widzieć kolory!! Mój kompas duchowy, kalibruje się i znowu wskazuje właściwy kierunek. Mogę powiedzieć że, odzyskuję człowieczeństwo. Kiedy mam szczęście, i noc którą spędzam w Man jest bezchmurna… To staje się jak uczta kochanków. Pocałunek nocy, najczulszy dotyk umiłowanej, która otula ciałem nocnego aksamitu, a w jej włosach, wplecione diamenty gwiazd, i jej szept miesza się z szmerem strumienia, a zapach jej tak świeży, jak górski powiew.
Nie warto być sędzią świata. Nie warto szacować cudze i swoje winy. Szkoda czasu, na udowadnianie swoich racji. Warto dać się opluć przez wodospad piękna. Warto wysłuchać wrzasku doliny, przywołującego do porządku i pokory. Warto udać się do wolności i piękna, i pozwolić sobie na darmowe zaczerpnięcie porcji prawdziwego życia. Czego Wam serdecznie życzę.
Tak, mówię tak.
Stavanger KaftanBlady nyheter 04.09.2018
Comments