Leżałem na sofie czytając dość pokaźny artykuł o Katarach. Właściwie trwałem w jakimś transie zaczytania. Udało mi się trafić na rzetelnego historyka z dziennikarskim zapałem, który poświęcił kawał swojego życia by dociec prawdy o Katarskiej opcji Chrześcijaństwa. W pewnej chwili zdałem sobie sprawę, że otacza mnie jakaś dziwna błękitna mgiełka przesycona korzennymi aromatami. Pomyślałem, że to sprawka Wiedźmy, która niechybnie warzy coś w swoim kociołku cudów wszelakich. Ciekawa kompozycja zapachów w pewnym sensie zawładnęła moim zmysłem węchu, przeniknęła głębiej do przestrzeni pamięci gdzie poruszyła jakieś wspomnienia. Podniosłem wzrok by skontrolować sytuację, i oczywiście nie myliłem się.
- Cóż moja wiedźmowa piękność wyczynia w kuchennych czeluściach?
- Nie interesuj się, i tak Ciebie to przerasta Mężczyzno.
- Uuuu.. no to grubo się tam dzieje. Dobrze to już wycofuję faceckość na z góry upatrzone pozycje.
- I słusznie. Przyjdzie czas to wyjaśnię. Tylko nie wycofuj jej zbyt daleko, gdyż będzie potrzebna ona, ta faceckość właśnie.
Uwielbiam jej wiedźmowatość. Błogosławiona natura kobiety, Księżycowy rezonans płodności, źródło życia ,mądrości, piękna i harmonii. Swoją drogą ciekawe skąd ona tę mądrość czerpie? Zerknąłem w jej stronę, jakbym spodziewał się zobaczyć jakiś boski strumień wiedzy spływający z wysoka na jej bajeczną piękność. Nic takiego nie dostrzegłem, za to obraz który ukazał się moim oczom wystarczył za wszystko.
Odwróciła się w moją stronę, jakby wyczuła, że właśnie na nią patrzę. Co ja gadam „jakby wyczuła”, przecież ona to doskonale wie. Zawsze gdy o niej pomyślę, gdy spojrzę w jej kierunku, ona wie. Zawsze wie, wszystko i o wszystkim WIE. No przecież Wiedźmą jest ona.
- A jednak to twoje męskie ego nie daje spokoju co misiaczku? Zerknąć trzeba, skontrolować, ogarnąć sytuację.
- No cóż ja poradzę… generujesz takie zapachy, atakujesz moją zmysłowość. Rzec można wtargnęłaś w moją przestrzeń tą tajemniczą kompozycją mgły, to co mam tak trwać w obojętności?
Uśmiechnęła się do mnie, a uśmiech ten eksplodował w moim sercu kolorową błogością. Jej oczy, policzki niczym kuleczki i te usta… Wilgotne, czerwone usta z przylepionymi drobinkami ziołowego suszu. Wiedźma przy pracy, dyrygentka żywiołowej orkiestry, nadająca rytm i melodię orkiestrze posłusznej jej najdrobniejszym gestom.
- Tak właśnie, teraz jest ten moment gdy wkracza twoja męskość!!
Popatrzyła na mnie głębiej jeszcze, a ja nie miałem już wątpliwości…
Stavanger KaftanBlady 24.11.2019
Comments