top of page
Zdjęcie autoraKaftanBlady

Świętość zaprogramowana (z przestrzeni serca) będzie mocno…

Stavanger KaftanBlady 14.02.2021



W procesie przebudzenia świadomości, każdy z nas powoli odkrywa jak bardzo i jak głęboko został „zaprogramowany” do śpiącego życia.

Świadomie czy nieświadomie, jesteśmy ubierani w przeróżne garniturki i mundurki, które określają naszą PRZYNALEŻNOŚĆ do grupy reprezentujące precyzyjne poglądy.


Nie chcę teraz o tym za wiele pisać, ale bardzo chcę zwrócić uwagę na jeden, moim zdaniem najbardziej jadowity i wredny program, który śpiący świat nieustannie podstawia nam przed nos.


Jest to program „Nagrody i kary” czy inaczej mówiąc „marchewki i kija”


Wczoraj przyszła mi taka myśl, związana z tradycją świętowania „Walentynek”, natychmiast strumień moich myśli popłynął - w kierunku ŚWIĘTOŚCI


Jakoś dwa lata temu, pisałem felieton o walentynkowej tradycji, dla ciekawych dostępny pod linkiem poniżej:


Każdy z nas zetknął się z pojęciem „świętości”. Religie określają takim przymiotem ludzi będących wyjątkowym świadectwem miłości Boga. Człowiek święty, to taki, który swoim życiem uobecniał Miłość Boga, i był swoistą bramą w tym świecie, dzięki której Miłość wylewała się na rzeczywistość.


Niestety religie pokazują nam „ludzi świętych”, jako ludzi MARTWYCH.


Święty z religijnego punktu widzenia, to człowiek MARTWY.

Mało tego, religie nawet wynalazły takie słowo, które brzmi „UMARTWIENIE”. Religijne programowanie „kija i marchewki” każe nam wierzyć, że bez umartwienia nikt nie jest w stanie osiągnąć tego pięknego stanu świętości, czyli bycia świadectwem przeogromnej mocy Miłości w świecie.


Jeśli odważnie przyjrzysz się swojemu życiu, to zobaczysz, że wiecznie ktoś zmusza Ciebie do WYRZECZEŃ, poświeceń, i umartwiania, bo bez tego nie osiągniesz NIC.


Owszem, mamy wysiłki i obowiązki, które są po prostu częścią życia każdego człowieka. Kształcimy się, doskonalimy się, wykonujemy swoje prace, współistniejemy w tej rzeczywistości i podlegamy jej prawom fizycznym i społecznym. Ale jeśli chodzi o Miłość, czy naprawdę by stać się świadectwem Miłości, muszę umartwić się, czyli UMRZEĆ ZA ŻYCIA?


Otóż, gdy mam odwagę pozbyć się tych wszystkich garniturków, mundurków, tytułów, dystynkcji i innego systemowego szufladkowania, i patrzę na życie sercem. Widzę jasno, że Miłość nie jest w żaden sposób zależna od umartwiania. Że świadectwem miłości w świecie są zwyczajni ludzi, którzy żyją swoje życie w zadziwiająco lekki sposób, żyją w tej samej rzeczywistości, pod tą samą presją, co wszyscy, a w oczach mają czułość i zrozumienie.


Święta jest pewna kobieta, która po wylewie z trudnością porusza nogą i ręką, ale jej serce krzyczy miłość i promieniuje pokój.

Święta jest matka, która przeżyła już niemal każdy możliwy ustrój polityczny, i ciągle cieszy się jak dziecko gotując zupę jarzynową.

Święty jest mężczyzna, który pracuje po 12 godzin w pocie czoła i płacze ze szczęścia, mogąc kupić swojej córce nową gitarę.


To są ludzie święci i NIE MARTWI, oni żyją są, mają Miłość i sieją Miłość.


Bo na Miłość nie da się zasłużyć, Miłości nie da się kupić za żadne „umartwienie” czy „poświęcenie”.

Miłość totalnie darmowa, dostępna dla każdego od zaraz, od tej chwili, w której wypowiesz


JA CHCĘ KOCHAĆ ŻYCIE, ŚWIAT, LUDZI, WSZYSTKO… CHCĘ TERAZ CHCĘ.


I jeśli taką wolę wyrażasz, to Miłość natychmiast odpowie, zobaczysz jak zmienia się wszystko wokół.


Nie znikną trudności i przeciwności, ale Ty zobaczysz je od inne strony, i z radością w nie wejdziesz, bez wysiłku i poświęceń, ot tak wejdziesz i wyjdziesz z uśmiechem szczęścia na twarzy.


Bo życie całe jest świątynią, jest świętem, i dzieją się w nim cuda.


Stavanger KaftanBlady 14.02.2021




39 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page