KaftanBlady

8 gru 20222 min

Słodka cisza.. pierniczek w dłoni.

Szliśmy wąską ulicą małego nadmorskiego miasteczka. Gwar sezonu dawno już ucichł i łatwiej było usłyszeć oddychające w oddali morze niż cokolwiek innego. Ten rytmiczny szum morskiego oddechu był pięknym tłem dla naszych szeleszczących szeptów. Idąc w przytuleniu mijaliśmy zamknięte kawiarenki, sklepiki z pamiątkami, nieczynne lodziarnie i budki od których jeszcze pachniało pieczonymi goframi.
 
Po drugiej stronie ulicy dostrzegliśmy wciąż czynną kawiarenkę. Oboje jednocześnie ruszyliśmy w jej kierunku. Zapach kawy i mruczące basy kawiarnianej muzyki stawały się coraz wyraźniejsze.

Chwyciłem za mosiężną klamkę, nacisnąłem i pchnąłem ciężkie drewniane drzwi. Dźwięk dzwoneczka i zapach kawy pomieszany z aromatem pierników, przywitały nas już w progu. Wiedźma zajaśniała radośnie i ścisnęła moją dłoń czując do mnie radość.


 
Za ladą stała starsza kobieta. Siwe włosy spięte w koczek, delikatny makijaż i równie delikatny uśmiech, którym śledziła nas przyjaźnie gdy siadaliśmy przy stoliku.
 
Przywitaliśmy się grzecznie, a pani z koczkiem podeszła do nas i zapaliła świeczkę na naszym stoliku. Poczułem dreszcz co napłynął mi od Wiedźmy.

-Czym mogę was uraczyć skowroneczki?

Znów pojaśniało od wiedźmowej czułości.

-Poprosimy o dwie czarne kawy i po jednym z tych pachnących pierniczków.
 
-Są one pierniki wyjątkowe. Mój Tomaszek je sprawił i na dzisiaj dał więcej miodu tak dla was kochaniency.

Gdy to mówiła, z zaplecza wyłonił się mężczyzna z tacą pełną pierników. Był tak samo siwy jak pani z koczkiem na głowie i tak samo delikatnie uśmiechnięty.

-Tomaszku przynieś proszę dwa pierniczki dla tych uroczych skowroneczków, a ja zrobię nam kawy.

Tomaszek prawie podpłynął do naszego stolika z całą tacą pierników. Chwilę przyglądał się nam, po czym ustawił przed nami dwa talerzyki a na nich pierniki, jeden w kształcie księżyca, ten dostał się Wiedźmie, a drugi w kształcie dębowego liścia i ten leżał na moim talerzyku.


 
Chwile później pojawiła się pani z koczkiem i postawiła przed nami filiżanki z kawą.

-Słodziutkich chwil skowroneczki życzę wam teraz.

Wiedźma patrząc jej w oczy odpowiedziała półszeptem

-Dziękujemy Milenko.

Powietrze w tym momencie zaiskrzyło pomarańczowym światłem. Tomaszek za ladą uśmiechnął się milionem zmarszczek w kącikach oczu. Kobieta z koczkiem pochyliła się nad Wiedźmą i pocałowała ją w czoło. Pochyliła się też nade mną calując w czoło i wtedy poczułem jej szept w samym środku serca. Był ten szept kluczem do jasności.

Siedzieliśmy przy stoliku, kochaliśmy każdą sekundę co mijała, każdy kawowy łyk i każdy piernikowy kęs nieskończoności. Kochaliśmy siebie pełnią każdego z serdecznych uderzeń naszej jedni.

Było ciepło, cicho i przytulnie. Na ladzie przed Milenką leżała książka "Co o tym czujesz Magu?" i gazeta z 16 listopada 1903 roku.

Slawek Podsiadlowski
 
Grafika - Snechal Pendurkar

    192
    2